Tuż przed koronacją Charlesa i Camilli zaproponowałam BlueBoyowi: „Janek, a może byśmy napisali list gratulacyjny i wysłali do Buckingham Palace?”. No wiecie: odejście Królowej bardzo nas poruszyło, na dodatek ta cała historia z monetą znalezioną przed domem mojej siostry w Tranie, w dniu, kiedy Jej Królewska Wysokość odeszła z tego świata… I w ogóle chyba miałam zamiar napisać wtedy parę słów o moim związku z kulturą brytyjską, ale jakoś nie wyszło, bo moją uwagę zawłaszczyli Etruskowie… A u nas i herbata, i JRT – tylko z golfem słabo nam poszło. To chociaż napiszmy te gratulacje. Na dodatek Dziadek Zdziś opowiadał, jak jego kolega wysłał kartę do Elżbiety i po kilku miesiącach otrzymał uprzejme podziękowania, więc trochę czułam się, jakbym kontynuowała rodzinną tradycję. Chociaż może z tą „rodzinną” nieco przesadziłam, chyba że na zasadzie z dowcipu „daleka rodzina, żona kolegi”. W końcu ile razy w życiu człowiek bierze udział w koronacji suwerena Zjednoczonego Królestwa?
Kupiłam kartę z obrazem Warszawy, BB wypisał ją elegancko, adresując do Their Royal Highnesses, wrzuciliśmy do skrzynki w Vis a Vis, oczywiście odnotowując ten fakt w relacji na Instagramie i z pokorą znieśliśmy kpiny i uwagi w rodzaju „Ale wiesz, że to nigdy nie dotrze nawet do królewskiego sekretariatu?”.
Wczoraj wyjęliśmy ze skrzynki taką kopertę…
Jak raz w rocznicę śmierci Diany.
Myślicie, że to przeznaczenie i powinniśmy poważnie pomyśleć o emigracji?
Co do Camilli… Widzieliście jej suknię koronacyjną? Dwa dżakusie. I to jest wszystko, co muszę wiedzieć na temat aktualnej Królowej.
© 2023, Jo. All rights reserved.