Wiecie, co mówią:
Czasem rozmowa z siostrą jest jedyną terapią, jakiej potrzebujesz.
A czasami potrzebujesz terapii po rozmowie z siostrą…
No to u nas jest wypisz-wymaluj identiko. I jeśli na przykład zastanawialiście się, dlaczego przestałam pisać bloga, to uwagi mojej siostry, w których zjeżdżała mnie przy każdej rozmowie zahaczając o „bloga, którego i tak przecież nikt nie czyta, ze mną na czele”, niewątpliwie miały w tym spory udział. Ale czasami jest tak, że Key bierze się wreszcie za lekturę książki, którą jej podsunęłam z prośbą o komentarz. A jej komentarze okazują się bezcenne…
Byłam ciekawa jej opinii. Bo podczas lektury strasznie zgrzytałam ząbkami i ścierałam sobie szkliwo. A to dlatego, że po dość przyzwoitym wstępie, Hooper nieco odlatuje i opowiada o Włochach dziwnie nie pasujących do moich wieloletnich doświadczeń. Ale OK – ja nie jestem tambylcem, ot, wpadam od trzydziestu paru lat z wizytą, więc może się nie znam. Chociaż musiałabym być kompletną idiotką, żeby aż tak bardzo się nie znać, ale kto wie. No i komentarze mojej siostry, pisane na bieżąco, podczas czytania książki, brzmiały jakoś tak:
Każdy ma swój punkt widzenia, więc on nie musi mieć takiej samej opinii, jak ja, ale CZY ON JEST PIERDOLNIĘTY???
Ukrywanie niepełnosprawnych. Kult życia vs. masowe zabójstwa rodzinne. Obowiązkowe kluski w czwartek. Brak muzeów sztuki nowoczesnej. Fascynacja Berlusconim. Mafia. No i na koniec to, że włoskie dzieci jedzą na obiad kanapkę z lodówki.
Moja siostra padła.
Z tymi ukrywanymi niepełnosprawnymi, to była pierwsza kwestia, przy której mnie zamurowało. Bo jak Włochy długie („i szerokie” sobie odpuścimy, żeby się nie zakrztusić ze śmiechu), wszędzie, ale to wszędzie, na ulicach widać osoby niepełnosprawne i starsze, na wózkach, z laskami – w towarzystwie opiekunek. Tymi opiekunkami Włochy mogłyby obdzielić pół Europy i jeszcze by im zostało. Trzydzieści lat temu masowo przyjeżdżały Polki, Ukrainki, potem Rumunki, Chorwatki i cholera wie kto jeszcze. Za weroneskich czasów w co drugim domu była jakaś baby sitter albo sprzątaczka z dawnego bloku wschodniego, a wszędzie tam, gdzie była starsza osoba, wymagająca pomocy, były i opiekunki! We Włoszech w każdej szkole są dzieci z niepełnosprawnościami! Dla przypomnienia: Key jest nauczycielką. I nie raz opowiadała mi o uczniach, którzy u nas nie wyszliby z domu, a tam siedzieli w klasie, rzecz jasna z asystentem. Wszystkie muzea są dostępne za darmo dla OzN. Dzieci z porażeniem mózgowym nie wzbudzają żadnej sensacji na ulicy czy placu zabaw. Wszędzie, gdzie się znaleźliśmy z chłopakami, spotykała nas nieprawdopodobna życzliwość i pomoc. To tyle w kwestii: Włosi ukrywają osoby niedołężne i kalekie.
Jeśli czytaliście moje wpisy z wakacji 2022, to może zwróciliście uwagę na zdjęcia z czerwonymi ławkami, które są symbolem przemocy domowej. Albo na park pamięci w Aviglianie, poświęcony kobietom, które straciły życie z rąk swoich mężów. To odnośnie kultu życia we Włoszech.
Co do obowiązkowych klusek w czwartek… będąc tego dnia w Rzymie raczej nie wyrażajcie zdumienia, że sami z siebie nie podadzą wam gnocchi… chyba, że zamówicie…
Berlusconiego i mafię sobie daruję, bo naprawdę trzeba mieć nerwy, ale za to podzielę się z wami moją własną, osobistą refleksją.
To jest przykre. Autorem książki Włosi nie jest jakiś domorosły blogger, który spędził w Italii kilka letnich miesięcy na budowie i postanowił podzielić się ze światem swoimi spostrzeżeniami. John Hooper jest dziennikarzem. Korespondentem kilku poważnych gazet. Osobą wykształconą, opiniotwórczą i mającą wpływ na to, jak czytelnicy postrzegają przedstawiany przez niego kawałek świata. I jeśli ktoś taki opisuje Włochów w sposób nie mający zbyt wiele wspólnego z prawdą, to w niewłaściwy sposób kształtuje postrzeganie mieszkańców Italii przez tych, którzy nie mając własnych doświadczeń, zdadzą się na jego opinię. A to, jak każde kłamstwo, bardzo mnie bulwersuje.
Nie idealizuję Włochów, ale stanowczo sprzeciwiam się zakłamywaniu ich wizerunku w celu napisania poczytnej książki.
PS.
Jak by to ująć… świat jest mały… Mamy z Key wspólnych znajomych z panem Hooperem…
Ech, Werona… Stare czasy… Ja bym osobiście tam kiedyś wróciła…
© 2024, Jo. All rights reserved.