Włosi

Nie da się zrozumieć innej nacji, nie znając jej historii. Bo z historii wynika wiele zwyczajów, a nawet tzw. „narodowe cechy charakteru”. A włoska historia jest równie barwna, jak podkładka na której sfotografowałam tę książkę.

Włosi Hoopera zaczynają się interesująco i przyznaję, że nigdy tak się nie bawiłam czytając o polityce. Niestety im dalej, tym gorzej, bo autor skrupulatnie analizując Berlusconiego, traci barwną narrację kulturowo-obyczajową i robi się nudno. Poza tym miejscami musiałam czytać kilka razy zdanie czy akapit, bo trudno mi było złapać sens wypowiedzi, a to jest dla mnie mocnym argumentem za odłożeniem książki z powrotem na półkę.

Część powiązań zachowań współczesnych Włochów z ich burzliwą historią mnie zaskoczyła, o części wiedziałam wcześniej, ale ze sporą porcją wniosków się nie zgadzam, bo moje ponadtrzydziestoletnie obserwacje im przeczą. Mam świadomość, że z pozycji gościa wiele spraw może wyglądać inaczej i bardzo żałuję, że nie mogę przedyskutować tych wątpliwości z jakimś Włochem czy Włoszką, ale podczas lektury nieco mi te rozbieżności zgrzytały.

Ogólnie książkę da się przeczytać, miejscami nawet z przyjemnością. Szkoda, że nie do końca wykorzystany został potencjał.


Włosi, John Hooper w przekładzie Piotra Grzegorzewskiego i Marcina Wróbla

© 2023, Jo. All rights reserved.

5 Comments

Add Yours
  1. 1
    dasiagallery

    Niestety, nie mam doświadczeń osobistych w podróżach bardziej „egzotycznych” niż Holandia… Tak, wiem piszesz o książce, którą przeczytałaś. Ale tu nasunęły mi się refleksje młodszego Żuka, który kilka lat temu pracował w firmie logistycznej i jeździł z towarem po Europie. Lubił Włochów. Zawsze weseli, jak nie ze śpiewem, to przynajmniej gwizdem na ustach, przyjmowali towar, stawiali pieczątki, poklepali po ramieniu i życzyli dalszej dobrej drogi.
    Francuzi ponoć oschli, nieprzyjemni. Tacy z tych co to, w pracy muszą pracować…
    Usłyszałam tamtego czasu wiele o innych landach, bo młody, jak tylko mógł, to jechał przez Holandię 🙂

    • 2
      Jo

      A widzisz! Ja też nie znalazłam Włochów jakoś wyjątkowo nieszczęśliwymi. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie: słyszałam od nich, że są szczęściarzami, bo mieszkają w najpiękniejszym kraju na świecie, mają najlepszą (na świecie) pogodę, góry, morza, lasy, jeziora… ich kuchnia bije na głowę wszystkie inne (światowe). Wydali największych artystów, mają najwięcej zabytków i w ogóle są Dziećmi Boga.

      Trochę mają racji. No OK: DUŻO racji mają. Ale ja jestem mało obiektywna. Natomiast Hooper mimo wielu lat spędzonych w Rzymie, pisze – w mojej ocenie – dziwne rzeczy. Że na przykład na ulicach nie widzi się osób niepełnosprawnych. Odniosłam zupełnie inne wrażenie. Poza tym bardzo piłuje temat współczesnej polityki, zaniedbując tyle innych aspektów mających wpływ na włoskie podejście do życia!

      Dlatego nie jestem zachwycona tą książką i idę szukać innych.

Leave a Reply