Reggia di Venaria

Zrobił na was wrażenie myśliwski pałacyk Sabaudów? To rzućcie okiem na Venaria Reale…

MONUMENTALNY. Tak, to najodpowiedniejsze słowo. Bo jak inaczej można opisać kompleks pałacowy o powierzchni osiemdziesięciu tysięcy metrów kwadratowych?!?!

Ja to może podam cyframi, bo też nie mogłam uwierzyć: 80.000 m2

Zaparkowaliśmy na Parcheggio Juvarra (parkingu noszącym imię nadwornego architekta Wiktora Amadeusza II Sabaudzkiego – Filippo Juvarry) i udaliśmy się w stronę wejścia. Dotarcie do niego zajęło nam dobry kwadrans, mimo że cały czas szliśmy wzdłuż murów, ścian lub ogrodzeń tego kompleksu. Kiedy wreszcie dotarliśmy na Via Andrea Mensa i znaleźliśmy się na Piazza Repubblica, byliśmy nieco wyczerpani. A zwiedzanie mieliśmy dopiero przed sobą!

Wygląda niepozornie? Ot, taka jakaś brama i kawałek budyneczku? No to pójdźmy dalej:

Tego się po prostu nie da sfotografować… Chyba, że z lotu drona. Ale nie mieliśmy drona, więc możecie sobie jedynie pooglądać rezultat naszej fotograficznej udręki. Ten obiekt jest tak ogromny, że po prostu nie mieści się w kadrze.

Na dodatek sprawia wrażenie, jakby ktoś nie do końca mógł się zdecydować: biały klasycyzm, czy jednak może cegła ze złoceniami? No dobra, to machnijmy jeszcze na tym pustym, monumentalnym placu fontannę, a potem pomyślimy. Wyszło mało spójnie, ale monumentalnie.

Jesteśmy jednak w jednej z największych w Europie rezydencji królewskiej, więc podążmy dalej i zobaczmy, jak dawniej żyli władcy.

Zdecydowanie z królewskim rozmachem, co widać już od wejścia. Par excellence, bo wejścia i drzwi są gigantyczne. Przypomnę, że BB ma sto dziewięćdziesiąt (z kawałkiem) centymetrów wzrostu… A przy niemal wszystkich drzwiach wygląda jak przedszkolak…

Kapiące złotem dekoracje, obrazy, portrety, adamaszki, rzeźby, kolekcje, miniatury, wyszukane meble… Można dostać zawrotu głowy, a stale mamy do przejścia kilometry pałacowych korytarzy!

W kilku komnatach trafiamy na multimedialną prezentację, pokazującą przechadzających się po pałacu jego dawnych mieszkańców. To znaczy: przechadzających się po ścianach. Albo jedzących kolację. W tle słychać nas głosy dzieci, rozmowy dam dworu, brzęk zastawy stołowej i muzyka, przygrywającego do kolacji kwintetu smyczkowego. Bardzo ciekawe doświadczenie.

Nagle wszystko się zmienia i z zaciemnionych pokoi wychodzimy do największej i najbardziej imponującej galerii, jaką widziałam w życiu!

Nieco oszołomieni dochodzimy do porażającej bielą marmuru klatki schodowej z ekspozycją strojów z epoki.

Przechodzimy przez mieszczącą sklep z pamiątkami oranżerię i na chwilę wychodzimy do ogrodu.

Ups! Chyba miało być coś innego…

Będziemy musieli tu kiedyś wrócić, bo jesteśmy zbyt zmęczeni na spacery po królewskich ogrodach, a czekają na nas jeszcze …

Nie, to nie bazylika. To królewskie stajnie.

Rzecz jasna w stajniach nie ma już koni (przynajmniej prawdziwych), natomiast tuż za drzwiami niemal zderzamy się ze złotą łodzią królewską, służącą do zażywania relaksujących przejażdżek po rzece. A zaraz za nią możemy podziwiać inne pojazdy Jego Wysokości, wraz z (na szczęście) nieprawdziwymi końmi w pełnym rynsztunku.

Na ścianach wiszą szkice i projekty oraz… kompletna lista płac osób zatrudnionych w królewskich stajniach w roku 1760. Od wyrzucającego obornik chłopca stajennego, po Wielkiego Koniuszego Savoi.

Wąskim korytarzem prezentującym plakaty z odbywających się w Venari eventów, przechodzimy do kaplicy. Kościoła. Sama nie wiem. Bo skoro pałac jest sześćset pięćdziesiąt razy większy od naszego wilanowskiego szeregowca, to może i „rodzinna kaplica” musiała być wielkości jakiejś mniejszej bazyliki?

Zdaje się, że z białej części przeszliśmy w którymś momencie do ceglanej i kończąc zwiedzanie wychodzimy na plac przed bramą ze sprawdzającymi dowody osobiste strażnikami*…

Wiem, że moja opowieść nie oddaje rozmachu, z jakim budowano La Reggia di Venaria Reale, dlatego odeślę was do przewodnika. Niestety przewodnik można kupić dopiero w oranżerii, czyli prawie pod koniec zwiedzania. Może to dobry strategicznie pomysł, żeby goście wrócili z kolejną wizytą?


Wychodzimy z pałacu na Via Andrea Mensa. Po obu stronach ulicy znajdziemy sklepy i restauracje, w których zmęczony turysta może złapać oddech.

Na tym półkubku napisano, że stać mnie tylko na pół kubka, bo wszystkie pieniądze wydałem w Venarii. Fakt: nie jest to tania rozrywka. Na dodatek mój mąż, nie wiedzieć czemu postanowił nie skorzystać z ulg przysługujących niepełnosprawnym turystom i czteroosobowe zwiedzanie mieliśmy w cenie obiadu…

Interesuje nas drugi koniec Via Mensa: Piazza dell’Annunziata.

Od Placu Republiki, do Placu Zwiastowanej… Typowo włoskie…

Ulica Mensa biegnie dalej. Jeśli na odcinku Pzza Repubblica – Pzza Annunziata wyglądała trochę jak Genua w letnie południe (czyli wyludnione miasto w czasach zarazy), to dalej jest jeszcze gorzej, więc wracamy na parking, bo w planach mamy Dogali.

Jeśli zachęciłam was do obejrzenia królewskiej rezydencji w Venarii, zapiszcie sobie ten link:

*
Bilety kupuje się w kasie w budynku przy Via A. Mensa – tam, gdzie na początku mojej fotorelacji widzicie Pitera. Potem idzie się z nimi do bramy, przez którą wchodzi się na plac z fontanną. Kontrola przed wejściem na teren pałacu polegała na: zmierzeniu temperatury, okazaniu paszportu COVIDowego oraz dowodu osobistego. Spotkało nas to jeden jedyny raz podczas tej podróży i mocno zdziwiło, ale dowiedziałam się później od Ste, że… we Włoszech kwitnie handel fałszywymi greenpassami i dlatego co więksi służbiści żądają również okazania dokumentów tożsamości.


O wycieczce do myśliwskiego pałacyku Sabaudów przeczytasz tu:

© 2022 – 2023, Jo. All rights reserved.

3 Comments

Add Yours
  1. 1
    Jo

    Odnalazłam wpis o Venarii. Był w Dziale Wpisów Zaginionych, ogołocony ze zdjęć, które wypadły przy przenoszeniu blogów. Mówiłam, że kiedyś to wszystko naprawię? Dziś jestem o jeden punkt do przodu!

    • 3
      Jo

      Dziwnie się ogląda zwiedzających w maseczkach, prawda? A pamiętasz, jak w tej wielkiej białej sali polowaliśmy na chwilę, kiedy nikogo nie będzie, żeby zrobić zdjęcie bez nich? 😀

Leave a Reply