Grzech

Wg kalendarza jest dziś Wielki Piątek – dzień skłaniający do refleksji, więc przychodzę z taką refleksją, wywołaną mnogimi wypowiedziami różnych osób w ostatnim czasie.

Z definicji grzech jest przekroczeniem zasad swojej religii. Mocno podkreślę tu słowo SWOJEJ, inaczej wdepniemy w rozlewisko nie do ogarnięcia. Bo nie ma czegoś takiego, jak zasady uniwersalne. Wszystko odbywa się w obrębie konkretnego kodeksu. A ten kodeks zasadniczo dotyczy własnych wyznawców. A przynajmniej tak powinno być.

Mamy dwanaście wielkich światowych religii i około dziesięciu tysięcy innych kultów. W tej sytuacji pytanie: Które normy obowiązują? jest po prostu retoryczne, a jedyna sensowna odpowiedź brzmi: Te, które dotyczą wyznawanej przez ciebie religii. Bo tylko postępując świadomie i intencjonalnie możesz złamać jej zasady (chociaż radykałowie nie zgodziliby się ze mną ani trochę). Inaczej wszyscy grzeszymy – bo wszystko, co robimy (lub nie robimy) pozostaje w sprzeczności z czyimś systemem wartości (lub odgórnie narzuconych zasad).

Nie przeszkadzają mi cudze wierzenia. Ani z zasady żadna religia. Wierzę w wolność poglądów i wyborów. Każdy może sobie wierzyć, w co tylko zechce. Nawet w różowe jednorożce. Dopóki nie każą mu zabijać innowierców. I dopóki nie żąda ode mnie, żebym również w nie wierzyła. Bo wiary nie można wymusić: albo się w coś wierzy, albo nie. Koniec tematu.

Może więc zamiast szukać źdźbła w oku bliźniego – zająć się ociosywaniem własnej belki? Tak dla odmiany, higieny psychicznej i dążenia do doskonałości.

© 2023, Jo. All rights reserved.

7 Comments

Add Yours
  1. 1
    Quackie

    Ależ w tym sęk.

    Wyznawca każdej religii powinien móc ją wyznawać z całych sił. A jednocześnie każdy inny nie-wyznawca powinien móc być od tego wyznawania wolny.

    A Kościół rzymskokatolicki podchodzi do sprawy tak, że jeżeli kogoś ochrzczono – zwykle w dzieciństwie, jako słabo świadomą istotę – to jest wyznawcą. Nawet apostazja tego nie odkręca.

    I tak można w kółko, jak się wyznawców produkuje wtedy, kiedy nie mogą przeciwko temu zaprotestować.

    A skoro to hierarchia ustala, co jest grzechem… Właśnie dzisiaj usłyszałem, że we wzorze rachunku sumienia, który można znaleźć na stronie www kościoła – osobny wzór dla pań, osobny dla panów (co już samo w sobie jest kuriozalne) – jest wymienione jako potencjalny grzech (z którego należy się wyspowiadać) nastawienie na rozwój i karierę zawodową.

  2. 6
    Tetryk56

    Z tą belką to jest problem.
    Bo źdźbło z oka bliźniego można usilnie wyrywać (bez zadawani sonie bólu), a jak się człowiek tym zmęczy, to zawsze można zostawić je i pójść odpocząć. Inaczej z własną belką: jak długo tkwi mocno i solidnie, daje się z nią żyć, jak ją zaczniemy ociosywać, obruszać, to potem przy każdym mrugnięciu będzie nas boleśnie uwierała, coraz to w nieco innej pozycji przesłaniała świat i w sumie okropnie skomplikuje to nam życie. Więc dojdziemy do wniosku, że obruszanie było błędem — cóż, kiedy wbijanie z powrotem, tylko głębiej dla umocowania też będzie bolało. Czyż nie praktyczniej jest zatem nie ruszać?

Leave a Reply