Awaria

Dana woda napotykając na otwór, czyli szczelinę wypływa – praw fizyki Pan nie zmienisz i nie bądź Pan głąb!

Ucz się Jasiu, Kabaret Dudek

Nie inaczej.

Siedzieliśmy po śniadaniu pierwszego listopada kończąc herbatę. Mówię mężowi, że nie podoba mi się ten szum, który od kilku dni słyszę. Klasyka: ja na coś zwracam uwagę, on to ignoruje. A potem jest remont za kilkanaście tysięcy. Ale tym razem Piter popatrzył w dal niewidzącym wzrokiem, a potem zerwał się i poleciał do garażu. Przestało szumieć.

Oszczędzę wam opisu następnych godzin. W dużym skrócie: od kilku dni świszczała instalacja wodna, bo gdzieś się rozszczelniła i tą szczeliną syczała woda pod napięciem, znaczy: pod ciśnieniem, wydostając się [tu pytanie: właściwie gdzie?] i zalewając [chociaż to brzmi idiotycznie: od środka] ściany na parterze.

Ponieważ Piter tradycyjnie olewał moje uwagi, doszliśmy do etapu, na którym woda z tych ścian nie tylko powodowała zacieki i odpadanie tynku, ale już wręcz kapała. I ja tylko dodam, że my mamy cały dom na prąd.

Ponieważ było święto, musieliśmy poczekać do następnego dnia. Czyli do dzisiaj. W nocy hałas był taki, że słychać było na piętrze i Piter musiał zakręcić główny zawór. Rankiem rzucił się do obdzwaniania hydraulików. Jak łatwo odgadnąć: żaden nie był wolny, żeby tu przyjechać na cito! więc siedzimy bez wody. To znaczy: odkręcamy wodę żeby nabrać do wiader, umyć zęby, czy szybko pozmywać naczynia i zakręcamy ponownie. Odkryliśmy, że największy hałas jest w ścianie między kuchnią a pomieszczeniem gospodarczym. Oraz, że jeśli odkręcimy kran przy gospodarczym zlewie, to przestaje świszczeć. No ale nie może tam ta woda lecieć cały czas, przecież!

Siedzimy więc w tej upiornej ciszy, przerywanej od czasu do czasu protestami Jakuba. Bo weź wytłumacz autyście, że nie ma wody. To znaczy: można wytłumaczyć, że awaria, ale już nie da się łagodnie przejść przez spowodowane nią utrudnienia.

A, właśnie: Jakub. Najprawdopodobniej ten jego sufit nosi ślady po ubiegłorocznym problemie z tarasem. Trudno ocenić sytuację, bo wejście do Kuby pokoju nie jest mile widziane przez właściciela i ciężko zrobić tam inspekcję. Spróbuję jutro, jak pójdzie z Dominiką i Jaśkiem na kręgle.


Od początku mi coś nie pasowało z tym tarasem i zalanymi na dole ścianami! Ale kto mnie w tym domu słucha?

© 2023, Jo. All rights reserved.

17 Comments

Add Yours
  1. 1
    Quackie

    OMG, woda pod napięciem czy pod ciśnieniem? Tzn. było „tylko” rozszczelnienie, czy jeszcze przebicie na instalację elektryczną?!?

    • 2
      Jo

      Na szczęście JESZCZE przebicia nie było, ale jak ci woda leci ze ścian, to wszystkiego się spodziewasz. Jak u mojej siostry podczas słynnej rozbudowy, kiedy mieszkaliśmy u szerszeni. Słowo daję: marnuję potencjał życiowy nie pisząc książki o naszym życiu…

      Na razie nie mamy pojęcia co się stało, Siedzimy przy zakręconym głównym zaworze i czekamy na hydraulika, który nie wiadomo kiedy przyjedzie. Może dziś wieczorem, może nie. Się okaże. Więc siedzimy bez wody, którą otwieramy tylko na parę minut z okazji gotowania – i wtedy leci hurtem wszystko: kuchnia, toalety, uzupełnianie wiader na wypadek, gdyby były potrzebne, kiedy woda jest zakręcona.

      • 4
        Jo

        No wiesz, raczej nie ułatwia to życia. Ale cieszmy się, że można tę wodę na kilka minut odkręcić i skorzystać.

      • 6
        Jo

        No nie wiemy, czy by nam ubezpieczalnia zapłaciła, ale trzeba było chociaż sprawdzić… ZAWSZE trzeba sprawdzać wszystkie opcje. Lekcja do zapisania.

  2. 7
    Jo

    ciąg dalszy nastąpił:

    Dostaliśmy zawału. Oboje. Ciemno nam się zrobiło przed oczami i tak dalej.

    Piter obdzwonił kilku hydraulików. Naszego od pompy, potem poleconego przez niego, a następnie poleconego przez sąsiadkę. Od któregoś dowiedział się, że są firmy 24h, sprawdzające aparaturą, gdzie dokładnie jest wyciek, co pozwala uniknąć prucia całych ścian na ślepo.

    Zadzwonił do takiej firmy. Dostaliśmy zawału po raz drugi. Oboje. Półtora tysiąca wizja lokalna plus cholera wie ile za naprawę. Ale dają dokumentację dla ubezpieczyciela, więc można się starać o odszkodowanie.

    Na co mnie oświeciło i mówię: Ej, Piter, a weź ty zadzwoń do pani Zdzisławy (naszej agentki) i zapytaj, czy nasze ubezpieczenie to pokryje.

    Na co Piter zadzwonił do pani Zdzisławy, a następnie do naszego ubezpieczyciela i po chwili przyszedł z informacją, że
    a) zgłosił
    b) obejmuje
    c) oni sami przyślą rzeczoznawcę a potem ekipę remontową
    d) nie musimy żebrać o pożyczkę po rodzinie, bo ubezpieczyciel rozlicza naprawę bezpośrednio z wykonawcą!!!

    Otworzyłabym MP, ale po pierwsze nie mam, a po drugie szlag mnie trafia. Bo pomyślałam, że może te remonty elewacji i tarasu TEŻ by nam pokryło ubezpieczenie. Gdyby ewentualnie przypadkiem mój mąż mnie raz w życiu posłuchał, zamiast robić po swojemu.

    Ale co ja tam wiem… Trzydzieści tysięcy poszło w cholerę… Wiecie ile za to można kupić butelek MP?

    Albo pojechać na weekend do Londynu…

      • 9
        Jo

        Bardzo dobre pytanie. Jeszcze lepsze brzmi: kiedy naprawią?

        Na razie jutro ma się pojawić rano rzeczoznawca, a po południu hydraulik (?) do rozpoznania sytuacji. Mam takie przeczucie, że weekend spędzimy na zakręcaniu i odkręcaniu zaworu głównego.

  3. 10
    Marta uk

    Choć jedna dobra wiadomość z tym ubezpieczycielem i to ze można zamykać ten zawór.Syn mojej przyjaciółki lekceważył wilgotna ścianę w salonie do czasu aż sąsiad przyszedł z pretensjami ze ma mokra podłogę i dywan obok za ściana.Po zerwaniu podłogi był basen bo rurka idącą pod całym domem miała dziurę.Ta woda tak się lala nie wiadomo jak długo.Na uwagi czemu jest taki wielki rachunek za wodę -przecież mamy male dziecko i pranie codziennie.Życzę cierpliwości bo bez wody ciężko.Jak Ty masz się nie denerwowac i zdrowiec ,no jak.XXX

    • 11
      Jo

      Też się zastanawiam. Najbardziej mnie wkurza to ignorowanie moich uwag. Zwłaszcza, że potem konsekwencje ponosimy wszyscy. I oczywiście mogę za każdym razem sama brać się za temat: wzywać fachowców, sprawdzać polisę. Tylko po cholerę mi w takim razie mąż? I po co mam się męczyć mieszkając z nimi na co dzień, jeśli wszystko mam sama robić?

  4. 12
    Jo

    piątek

    Była pani rzeczoznawca. Podpowiedziała na co zwracać uwagę i czego jeszcze możemy skorzystać oraz sama uzupełniła dokumentację. Po południu ma być hydraulik. Nic nie musimy robić, wszystko robi ubezpieczyciel. Na dodatek poza usunięciem usterki możemy skorzystać z dodatkowej pomocy w postaci osuszania ścian.

    Czekam kiedy obudzę się z tego snu. Bo to zbyt piękne, aby było w rzeczywistości.

  5. 13
    Jo

    nadal piątek, godzina wieczorna

    Koło siódmej wieczorem przyjechał specjalista. Za relacją małżonka: wpuścił kamerkę i odkrył miejsce awarii. Nie pytajcie JAK i W CO wpuścił – nie mam pojęcia. Przed chwilą skończył pracę, przywracając nam bieżącą wodę i zostawiając dziury w ścianach.

    Chcecie wiedzieć, co się stało?

    A zresztą… I tak byście nie uwierzyli…

  6. 16
    Marta uk

    Nie no co Ty.Chcemy wiedzieć.Chyba to nie tajemnica?Nawet najbardziej głupi lub błachy powód może pomoc kiedyś w takich sytuacjach.a czyzby były plastikowe lub gumowe rureczki w ścianach jak tutaj miedzy podłogą i sufitem?

Leave a Reply