Barbie

Choć w powszechnym postrzeganiu Barbie nadal pozostaje synonimem głupiutkiej, cycatej blondi, Mattel wykonał w ostatnich latach kawał dobrej roboty w przybliżeniu się do realnego świata.

Lalki Barbie, jej sióstr: Stacie, Chelsea i Skipper oraz chłopaka – Kena, dawno już nie wyglądają jak z jednej matrycy. Występują w 35 odcieniach skóry, 9 typach ciała i noszą 97 różnych fryzur. Reprezentują mieszkańców różnych krajów. Są niskie, wysokie, chude i przy kości. Blade, opalone, usiane piegami, rude i o skośnych oczach. Proste – dla dzieci, i złożone modele z 22 punktami artykulacji dla miłośników dioram. Barbie nie jest już jedynie szukającą przygód laską lub gospodynią domową: nowe serie umieszczają ją w przeróżnych zawodach: od nauczycielki, przez fryzjerkę, po palentologa, lekarza czy prezydenta. Większość akcesoriów nadal dotyczy domu lub rozrywki, ale pojawiają się też inne, całkiem zaskakujące, jak kurnik czy laboratorium naukowe. Czasem trudno wybrać jedną historię, bo za chwilę pojawia się inna, jeszcze bardziej zachęcająca do wprowadzenia Barbie we współczesny świat.

Różnorodność to nie tylko inna fryzura czy nowe profesje. Od kilku lat Mattel wprowadza jeszcze inny jej rodzaj. Jest zdecydowanie odbiegająca od powszechnie przyjętych kanonów lalka Kena z makijażem i pomalowanymi paznokciami oraz lalka transgender (nie umiem tego przetłumaczyć na polski w sposób neutralny, więc zostanę przy oryginale). Mamy lalki na wózkach inwalidzkich, z bielactwem, bez włosów, z protezami zamiast nogi, z aparatem słuchowym, a od dziś – również lalkę z Zespołem Downa.

I tu zaczyna się dyskusja. Jedni mówią, że to poprawność polityczna, skierowana do dorosłych. Bo dzieci chcą mieć ŁADNE lalki, a nie takie… dziwne. A ja sobie myślę, że OK – to my dorośli kupujemy dzieciom zabawki i od nas w dużej mierze zależy, które będą dla dzieci pewnego rodzaju edukacyjnym wzorem. Jeśli dzieci mają w swoim otoczeniu ludzi o różnych kolorach skóry, niejednakowym wyglądzie, niepełnosprawnościach czy niestandardowym sposobie ubierania się, to wprowadzenie takich postaci do ich świata zabawy jedynie potwierdzi, że: „Tak, ludzie są różni i to jest normalne!”.

Poza tym jeśli choć jedno dziecko popatrzy z zachwytem na lalkę taką, jako ono: na wózku, w okularach, z aparatem słuchowym, z protezą lub ZD, będzie to dla mnie wystarczający argument za biciem Mattelowi brawa.

A takich dzieci naprawdę jest sporo.

© 2023, Jo. All rights reserved.

6 Comments

Add Yours
  1. 1
    Quackie

    Transgender może być, a po polsku po prostu transpłciowa, to nie jest chyba nacechowane w żaden sposób?

    Podobnie jest z literaturą, gdzie pojawiają się rozmaite wątki pozwalające na reprezentację osób queer, ze SA, niepełnosprawnych etc.

      • 4
        Quackie

        Tak. I także tego, żeby osoby, które mogą się utożsamiać z bohater(k)ami, mają „swoją” literaturę, czytają „o sobie”, co wpływa na ich poczucie „bycia normalnymi”, mimo że innymi niż większość. Na tym polega reprezentacja. A oczywiście pokazywania i zdejmowania tabu również – to działa i dla mniejszości, i dla większości, w obie strony.

Leave a Reply