Praca?

Od kilku miesięcy BB bierze udział w programie aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych, finansowanym przez PFRON, więc jak najbardziej poważnym i nastawionym na osiągnięcie konkretnych rezultatów, o czym zostaliśmy poinformowani na samym początku współpracy.

Z założenia wyglądało to obiecująco: wspierani przez osobistych instruktorów niepełnosprawni, którzy po ukończeniu szkół wylądowali na rencie w domu, mieli szukać pracy i ją znaleźć. Zadaniem instruktorów była pomoc w pisaniu CV, szukaniu ofert, wysyłaniu aplikacji, a potem w rozmowach z potencjalnym pracodawcą.

Piter pojechał z młodym na pierwszą rozmowę w fundacji, która to prowadzi, pierwszego sierpnia. Mamy prawie listopad, więc krótko podsumuję.

BB dostał instruktora. Spotkał się z nim dwa razy. Resztę omawiają on line lub mailem. Na początku w ogóle trzymałam się z dala, żeby nie przeszkadzać. Bo wiecie: to jest najgorszy koszmar senny wszystkich pracujących z OzN. Matka, która do wszystkiego się wtrąca. Poza tym zakładałam, że po to jest program, fundacja i zatrudnieni do tego ludzie, żeby się tym zajmować. Nie ja. Oni mają wiedzę, narzędzia, szkolenia i budżet. Ja jestem niewykwalifikowaną gospodynią domową.

Na pierwszym spotkaniu omawiali mocne i słabe strony Jaśka (przyznam bez bicia, że wcześniej wałkowaliśmy ten temat w domu, tak w ramach przygotowania). Rozmawiali o tym, jak funkcjonuje, czym się interesuje, co chciałby (i byłby w stanie) robić. Wyszło kino, lego, obiekty sportowe typu basen, korty czy łucznictwo, modeling. Jakoś nie skorzystaliśmy z błyskotliwych sugestii mojego ojca, żeby BB zrobił prawo jazdy i rozwoził pizzę albo został ochroniarzem… W każdym razie poprawiali tę listę potem zdalnie, znaleźli kilka adresów i zapadła cisza.

Po trzech tygodniach nie wytrzymałam i znalazłam Jaśkowi gotowce CV w Internecie. Zajęło mi to dziesięć sekund. Wspólne ich wypełnienie (wraz ze znalezieniem w domowych archiwach odpowiedniego zdjęcia) jakiś kwadrans, bo chciałam, żeby się syn wysilił i zrobił to samodzielnie. Zrobił, na następne spotkanie z instruktorem zabrał gotowe, chociaż jeszcze coś tam przy tym pogmerali (chyba bardziej pro forma). Wysłali w kilka miejsc znalezionych w Internecie.

Zapadła cisza.

Na kilka tygodni.

Nic. Zero kontaktu.

Pewnego dnia BB dostał maila z prośbą o dodanie w CV informacji o zainteresowaniu historią, bo będą wysyłać aplikację do Pałacu w Wilanowie. No to ja pytam: „A dodaliście również, że Janek przez dwa lata był wolontariuszem w Pałacu w grupie rekonstrukcji historycznych?”. A nie dodaliśmy.

Minęły kolejne tygodnie. Jakoś przedwczoraj instruktor pyta, czy może być wolontariat, ale szczegółów nie zna.

I w tym momencie opada mi wszystko. W S Z Y S T K O. Powtórzyć? Bo tyle, to my potrafimy sami zrobić, bez funduszy z budżetu państwa. Nawet sam BB, który, że przypomnę, w ubiegłym tygodniu zarobił całe dwieście dziewięćdziesiąt złotych pracując jako statysta na planie filmowym.

Czytam opis projektu i dopada mnie coraz większe zniechęcenie. Bo to nie jest nasz pierwszy kontakt z fundacjami i projektami. I naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy może z nami coś jest nie tak? Czy te fundacje funkcjonują w dziwny sposób (pogadajcie z innymi rodzicami niepełnosprawnych dzieci, a szybko odkryjecie, że nie ja jedna mam podobne myśli…)? Ale trochę inaczej rozumiem „doradztwo zawodowe, treningi oraz warsztaty umiejętności pracowniczych i zawodowych” czy „wsparcie trenera pracy w całym procesie aktywizacji”. Ale może ja się nie znam… Zresztą – sami przeczytajcie:


Projekt „PRACA – DROGA DO NIEZALEŻNOŚCI”
realizowany w okresie 1.06.2022 – 31.03.2024
dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na podstawie umowy nr ZZB/000797/BF/D z dnia 12 LIPCA 2022 r.
KONKURS nr 1/2021 „SIĘGAMY PO SUKCES”
Celem głównym projektu jest aktywizacja zawodowa osób z niepełnosprawnościami z wykorzystaniem modelu zatrudnienia wspomaganego. Celami pośrednimi są popularyzacja zatrudnienia wspomaganego wśród lokalnych pracodawców oraz aktywizacja społeczna i życiowa OzN.

OPIS PROJEKTU: Projekt przewiduje realizację działań umożliwiających OzN podjęcie zatrudnienia na otwartym rynku pracy, głównie w usługach związanych z jeździectwem, hipoterapią, opieką nad zwierzętami, pracami porządkowymi, prowadzeniem kawiarni, sprzedaży a także w obsłudze stron internetowych i fanpage na portalach społecznościowych dla małych firm i ngo-sów. Planowane działania to doradztwo zawodowe, treningi oraz warsztaty umiejętności pracowniczych i zawodowych, wsparcie trenera pracy w całym procesie aktywizacji, tzn. poszukiwanie pracy wraz z BO, przygotowanie BO do podjęcia zatrudnienia, przygotowanie pracodawcy i współpracowników na przyjęcie OzN, monitorowanie zatrudnienia i wsparcie we wdrażaniu do pracy. W niektórych, szczególnie trudnych, wymagających tego przypadkach przewidujemy stałe (w okresie trwania projektu) wsparcie trenera udzielane BO w miejscu pracy. Udział BO w projekcie będzie rozpoczynał się diagnozą możliwości, zainteresowań i preferencji, umiejętności oraz kompetencji (także miękkich) niezbędnych dla podjęcia i utrzymania zatrudnienia na otwartym rynku pracy. Niniejszy projekt, który przewiduje objęcie wsparciem grupy 20 BO jest spójny z naszymi dotychczasowymi działaniami i zdobytym doświadczeniem.

Wartość zadania 536 970,80 zł


© 2023, Jo. All rights reserved.

6 Comments

Add Yours
  1. 1
    Jan Piotrowicz

    Jestem ciekaw jak dalej się to potoczy. A co do wolontariatu-to nie mam nic przeciwko, chętnie biorę udział, ale to miała być PRACA. Za pieniądze. Jak sobie wyobrażają usamodzielnianie skoro proponują wolontariat. To jest jakieś chore.

  2. 3
    Marta uk

    Ładnie napisane żeby dostać dotacje i nic więcej.Coraz częściej odnosze wrażenie ze są tworzone różne fundacje ,stowarzyszenia i tzw grupy pomocowe tylko po to aby dostać fundusze z uni i aby mieli w nich prace kolezkowie.Tutaj tez najchętniej wszędzie wolontariat.A wolontariusz to przepraszam czym ma żyć -powietrzem.Aktywizacja zawodowa ładnie brzmi i co dalej?

    • 4
      Jo

      Ja tak bardzo się pilnuję, żeby nie rzucać oskarżeń. Mówię ci. Bo u mnie język szybszy od rozumu bywa i nieustannie dostaję gdzieś na forach opierdziel. Zwłaszcza tych forach dla matek autystów. Już do żadnej grupy mnie nie przyjmują 😀 bo ja walę prosto z mostu… I zawsze potem mam problemy. Ale jak dzieje się taka historia, jak ta tutaj, to powiedz: jak można nie mieć takich skojarzeń???

  3. 5
    Jo

    Pomyślałam, że napiszę w komentarzu, żeby nie pchać się z kolejnym postem.

    Otóż usiedliśmy wczoraj z BlueBoyem i wyrzeźbiliśmy maila do Fundacji. Znaczy on pisał, my pomagaliśmy. Że jest zaniepokojony brakiem postępów. Że właściwie to nic się nie dzieje, jego instruktor właściwie w ogóle z nim nie pracuje, propozycja wolontariatu słabo przystaje do koncepcji usamodzielnienia OzN przez znalezienie płatnej pracy i w ogóle gdzie jest to doradztwo zawodowe, treningi oraz warsztaty umiejętności pracowniczych i zawodowych? Bo mu się rzeczywistość nie pokrywa z założeniami. Wysłaliśmy tego maila do instruktora i do osoby, która prowadzi projekt ze strony Fundacji.

    Uwaga, będzie ciekawie!

    Pan instruktor odpisał, że… JUŻ NIE PRACUJE DLA FUNDACJI, BO ZREZYGNOWAŁ.

    TADDAM!

  4. 6
    Jo

    Ja to wywołuję tsunami, słowo daję…

    Fundacja odpisała. BB ma nowego instruktora/trenera (trochę się gubię w nazewnictwie). I jest szansa na pracę w Pałacu w Wilanowie.

    Dobrze. Blisko domu. Prestiżowo. I zawsze może sobie zrobić fotę z identyfikatorem oraz używać wejścia jedynie dla pracowników.

Leave a Reply