Zatrzymanie

A właśnie, że nie! Nie będzie o zatrzymaniu skazanych za przestępstwo polityków! To was zażyłam, ha!

Przysiadłam dziś przy kominku z herbatą w nowej, gwiazdkowej filiżance. Tej, co sobie z Piterem kupiliśmy pod choinkę i odbieraliśmy już po świętach. Za oknem wyjątkowo przygrzewało styczniowe słońce, a Panicze wyjątkowo bezgłośnie korzystali z azylu swoich pokoi. Że Taka Jedna wskoczyła na podnóżek i gapiła się, czy aby czegoś jadalnego sobie do tej herbaty nie wzięłam – pisać chyba nie muszę. I pierwsza refleksją, jaka mnie naszła, było to, że podobnie się czułam w mieszkaniu mojej babci. Może bez kominka, filiżanek Bolesławca i Takiej Jednej, ale z tym słońcem za oknem i ciszą. I nawet pomyślałam, że to bardzo dziwne uczucie i czy taki emocjonalny powrót do dzieciństwa nie oznacza czasem, że pora się pakować? Ale potem przyszła myśl druga: nie potrafimy nic nie robić. Usiąść w południe z herbatą i psem przy kominku i niczego nie robić. Nie skrolować telefonu. Nie podliczać rachunków. Nie planować rzeczy do zrobienia. Nie dopisywać kolejnych punktów na liście przewinień małżo… No: nic nie robić. Zatrzymać się w tym idiotycznym życiowym pędzie. I w tym zatrzymaniu chwilę pobyć.

Odwiedzają nas sikorki. I taki czarny spaślak z żółto-pomarańczowym dziobem. Fajne są.

© 2024, Jo. All rights reserved.

6 Comments

Add Yours
    • 5
      Jo

      O to to! Super przekład, tak na marginesie. A co do meritum: jak widać (retrospektywnie) ciepła woda w kranie NIE JEST najgorszym, co człowieka może w życiu spotkać 😉

    • 6
      Jo

      Kosa nie wykluczam. Właściwie po obejrzeniu w Internecie to nawet potwierdzam. I jeszcze przyszło mi do głowy, że tytułowe zatrzymanie może opisywać nie tylko mój stan zawieszenia, ale i uchwycenie tego niezmiernie rzadkiego momentu, kiedy Luna zastyga w analizowaniu sytuacji pod kątem potencjalnego żarcia. Tak, niezwykle wieloznaczny tytuł mi wyszedł.

Leave a Reply