
Brama Mauretańska. Wejście do Rezerwatu od strony Wilanowa. O przekroczeniu tej bramy BlueBoy marzył latami…
Mieszkaliśmy po sąsiedzku. Najpierw na skarpie. Potem pod nią. A tuż obok, na wyciągnięcie ręki – a niedostępny, był Park Natoliński.
Po ponad dziesięciu latach podglądania przez ogrodzenie BB odkrył, że park udostępniono do zwiedzania. Tak trochę, bo wyłącznie podczas letnich wakacji, w małych grupach, z przewodnikiem, ale udostępniono.
Przez trzy lata ciągle coś nam stało na przeszkodzie. A to nieziemskie upały, a to słaba kondycja (nazwijmy to w skrócie: społeczna) Jakuba… Rok temu prawie nam się udało, ale jak wiemy: „prawie robi różnicę”.


Aż wreszcie pewnej pięknej niedzieli przekroczyliśmy magiczny próg i spełniliśmy marzenie Niebieskiego Chłopca.




Mam nadzieję, że Natolin doczeka się bogato ilustrowanej monografii – naprawdę na nią zasługuje.
Usiłowaliśmy zrobić fotografie wnętrz, jednak było to niemal niemożliwe. Głównie z powodu dwóch amatorek fotografii (jak się później okazało: blogerek nazywających się influencerkami turystycznymi…) przypisujących sobie wyłączne prawo do uwieczniania pałacowych płaskorzeźb i polichromii, które nie dość, że maniakalnie wchodziły innym w kadr, to strzelając siedemdziesiątą fotę klamce u drzwi pozostawały w nim tak długo, że przewodniczka musiała wyganiać je z sali i nikomu nie udawało się niczego więcej sfotografować…
W pałacu można zwiedzać parter, na który składają się: pokój stołowy, bawialnia z gabinecikiem oraz tzw. salon otwarty, który widzicie na ostatnim zdjęciu powyżej. Wszystko to jest urocze, kameralne i niezwykle przyjemne dla oka, a przewodniczka bardzo ciekawie snuje opowieść o dawnych mieszkańcach i artystach, których prace zdobią pałacowe wnętrza.






Przechodzimy do parku, bo tempo zwiedzania jest bezlitosne. Jeszcze rzucamy okiem na oś prowadzącą do Bramy Mauretańskiej, czyli niemal do naszego domu i wkraczamy na teren rezerwatu, uważając, żeby nam się dzieci nie wpakowały na druty pod napięciem.








Od jakiegoś czasu trwa kampania żądań otwarcia Natolina dla mieszkańców. Uważam, że nic gorszego nie może tego miejsca spotkać, niż wpuszczenie tu tłumu spacerowiczów. Wystarczy popatrzeć jak wygląda położony po sąsiedzku Las Kabacki. Będący absolutną osobliwością rezerwat zawdzięcza swój charakter właśnie zamknięciu. Najpierw jako teren królewski, potem magnacki, a na koniec – przeznaczony wyłącznie dla partyjnych prominentów, nie został zadeptany ani zasypany śmieciami. Pozostawione w miarę w spokoju zwierzęta znalazły tu swój dom. W parku i rezerwacie znajdziemy wiele zabytków przyrody. Mam nadzieję, że nie zostanie to rzucone na żer ludziom, którym chodzi wyłącznie o uzyskanie skrótu z Ursynowa do Wilanowa. Naprawdę można nadłożyć drogi. Czasami są rzeczy ważniejsze niż wygoda.
ZESPÓŁ PAŁACOWO-PARKOWY NATOLIN
http://www.zwiedzajnatolin.pl/
© 2020 – 2023, Rutyna Chaosu. All rights reserved.