Mucha immersyjnie

Piter kocha sztukę. Jakub zatapia się w prezentacjach multimedialnych. Z prostego równania wychodzą nam wystawy immersyjne. Dziś był to Alfonse Mucha.

Tak się jakoś nam składa, że Majówki spędzamy w domu. Staramy się wykorzystać tych kilka dni na wspólne spędzenie czasu. I często wybieramy się na jakąś wystawę.

Kochamy wystawy multimedialne i immersyjne. To zupełnie inny rodzaj obcowania ze sztuką, niż oglądanie albumów z reprodukcjami, czy zwiedzanie muzeów z oryginałami prac. Uwielbiam ten moment, kiedy już się napstrykam, odkładam aparat i zapominam o nim, wciągnięta w oglądaną opowieść. Nauczył mnie tego Kuba, który chłonie całym sobą wrażenia. On tę sztukę czuje, a my podążamy jego śladem.

Mucha mnie zaskoczył. Tak, wiem – to samo pisałam o Klimcie rok temu. Jestem artystyczną ignorantką, nie zgłębiałam nigdy życiorysów malarzy i ich artystycznej drogi. Nie potrafię analizować obrazów. Albo mi się podobają, albo nie. Może dlatego multimedialne prezentacje tak mnie wciągają, że nie muszę niczego rozumieć i daję się porwać zmieniającym się obrazom i dźwiękom?

Czasami – tak właśnie było w przypadku Klimta i Muchy – kojarzę jakiegoś artystę z dosłownie jednego czy dwóch obrazów. I potem odkrywam całe spektrum ich twórczości, co mnie zdumiewa i zachwyca. I właśnie za takie niespodzianki wdzięczna jestem Piterowi, który nas wyciąga na wystawy!


PS.

Tak, wychodzi się przez sklepik. I nawet tego nie będę komentować.

© 2025, Jo. All rights reserved.

2 Comments

Add Yours
  1. 1
    Quackie

    Właśnie byłem w Poznaniu na tej wystawie Klimta, znakomita. Bardzo chętnie przy okazji pójdę na analogiczną wystawę Muchy (chociaż system już mi reklamuje 2 w 1 – Van Gogha + Moneta w Krakowie).

    • 2
      Jo

      Van Gogh to była Totalna Petarda. Nie wiem, która wystawa jest teraz w Krakowie, ale ta, którą my widzieliśmy… z listami do Teo… Jezu… Żałowałam, że nie miałam możliwości iść na nią jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze… Byłam rozczarowana w Amsterdamie, że nie mieli pokazu multimedialnego. Ale ja w ogóle kocham van Gogha. I magię. A tam było jedno i drugie.

      Dwa lata temu byliśmy na Impresjonistach. To chyba był właśnie Monet i impresjoniści. Rewelacja.

      No ale ja uwielbiam takie formy obcowania ze sztuką.

Leave a Reply