Kuba dostał wczoraj pismo z Miejskiego Urzędu ds. Orzekania o Niepełnosprawności.
Czytamy (będzie skrót, bo jakbym miała cytować całość z paragrafami, to by mnie z pewnością szlag trafił):
- Zespół zawiadamia, że złożony 27 września wniosek nie może być rozpatrzony w terminie ustawowym jednego miesiąca
- Bo muszą wyznaczyć przewodniczącego i członka składu orzekającego
- W związku z czym rozpatrzenie wniosku nastąpi w ciągu dwóch miesięcy
- I możemy złożyć ponaglenie
- Które musimy uzasadnić
Warszawa, stolica państwa w środkowej Europie, XXI wiek i nie mają zespołu orzekającego. Jasne.
Musimy uzasadnić ponaglenie. Rozumiecie: oni nie dotrzymują ustawowego terminu rozpatrzenia wniosku o wydanie orzeczenia niesamodzielnej osobie niepełnosprawnej, a my mamy u-za-sad-nić ponaglenie w tej sprawie.
Żadnej, nawet najmniejszej, takim drobnym druczkiem, informacji, że dajmy na to „do czasu wyznaczenia terminu obowiązuje dotychczasowe orzeczenie”, więc musimy teraz lecieć do Urzędu Dzielnicy i dowiedzieć się, co z moim zasiłkiem, przyznanym na podstawie kończącego ważność orzeczenia. Bo raczej nie chciałabym musieć potem zwracać „nienależnie pobranych środków”. A co z resztą? Legitymacją uprawniającą do przejazdów i ulg? Statusem osoby niepełnosprawnej? Mamy się domyślać?
No to tak właśnie wygląda w Polsce wsparcie dla niepełnosprawnych.
© 2023, Jo. All rights reserved.
Nie powiem, co się w kieszeni otwiera.
Bordello i przerzucanie ponaglenia na obywatela to jedno, ale najgorsza jest niepewność i niewiedza.
Nie mamy pani orzeczenia i co nam pani zrobi. No, może pani ponaglić.
Tak! Dokładnie tak to wczoraj skomentował Piter!
Mnie najbardziej irytuje brak szacunku dla drugiego człowieka. Niewiedza, co do statusu. Bo to przecież nie jest tak, że to orzeczenie sobie funkcjonuje w jakimś kosmosie. Ono jest potrzebne do konkretnych celów. Jeśli się korzysta z różnych form pomocy, jak transport do szkoły (czy sama szkoła), ośrodki pomocy, rehabilitacja, ulgi przy zakupie biletów itd – potrzeba AKTUALNEGO orzeczenia. No i nie wiesz: jeśli złożyłeś wniosek, to zachowujesz kontynuację, mimo że data na legitymacji jest nieaktualna, czy nie? Pieprzyć muzeum, ale już z moim zasiłkiem jest gorzej, bo nie będę miała z czego zwrócić nienależnie pobranych pieniędzy.
Niepewność to raczej nie. Prędzej wkurw (a miałam dbać o kulturę języka… no nie da się, cholera jasna!), że znowu człowieka czeka batalia o usankcjonowanie istniejącego stanu rzeczy. Bo Kuba jest niepełnosprawny i niesamodzielny. I jeśli zespół ds. orzekania uzna inaczej, to po prostu czeka nas odwoływanie się, co jest upierdliwe (sorry!) i męczące, ale wpisane w założenia. Oczywiście przez ten czas nadal nie masz aktualnego orzeczenia i legitymacji, ale status odwołania podtrzymuje poprzednio wydane – przynajmniej tak było przez ostatnie 20 lat. A co do złożenia samego wniosku o ponowne wydanie orzeczenia nie mam jasności. I właśnie o tę jasność chodzi. O jedno proste zdanie, że do komisji orzekającej zachowuje się uzyskany dotychczas status. Albo, że nie.
Ja mam ich wszystkich naprawdę szczerze dosyć.
Jest jedna jasność: wszystko oparte o aktualne orzeczenie i legitymację NIE OBOWIĄZUJE.
No i super.
[…] zasady Korespondencja Brejking nius, […]