Wakacyjne marzenie

W marcu mamy na ogół dopięte plany wakacyjne, mocno dopasowane do realnych możliwości, więc puszczę dziś wodze wyobraźni. Niezbyt daleko. Po prostu pokażę wam, co byłoby dla mnie ideałem wakacji.

Jeśli spodziewacie się jakichś fanaberii, to muszę was rozczarować. Mój ideał wakacji jest banalnie prosty. Dokładnie taki, jak na tym rąbniętym z fejsbuka obrazku. Mały domek z okiennicami (ja bardzo przepraszam, ale musi być własny, z moimi garnkami, ręcznikami i wygodnym materacem na łóżku, nic na to nie poradzę, rozmawiamy o ideale, prawda?), właściwa ilość cienia (pamiętajmy, że toczniowcy są w zasadzie wampirami), basenem dla chłopaków, leżakami do wypoczynku i kojącym szumem morza, wzdłuż którego można spacerować. W pobliżu przydałaby się kawiarnia z poranną kawą i cornetti oraz jakiś targ z warzywami, owocami i winem. I to jest wszystko, czego potrzebuję do życia.

No dobra, nie będę prosię, dorzućmy szybki internet dla paniczów.

Oczywiście Piter zaraz powie: „Jak by mnie było stać na taki dom, to zamieszkałbym nam na stałe, nie tylko na wakacjach.” I coś w tym jest. Powiem więcej: jeśli w tym domu byłyby cztery mikroskopijne sypialnie, to też tam bym zamieszkała. Na stałe.

© 2025, Jo. All rights reserved.

6 Comments

Add Yours
    • 6
      Jo

      Bo Ty jesteś człowiek czynu. A mnie bliżej do bezwładnych „zwłok”, dogorywających w oczekiwaniu na kres tej drogi przez mękę.

Leave a Reply