Flamingi

Casa Rossa Ximenes. Zajrzeliśmy tu na chwilę tuż przed odjazdem w ubiegłym roku. Kończył się ostatni dzień trudnych wakacji, byliśmy potwornie zmęczeni, ale udało nam się złapać trochę oddechu przed powrotem do codzienności. Obiecywaliśmy sobie wrócić i zobaczyć więcej.


Ze wzgórza i tarasów widokowych w Castiglione della Pescaia nie sposób nie zauważyć rozciągających się wokół rozlewisk. To teren rezerwatu przyrody. Miejsca nie tylko malowniczego i przyciągającego miłośników fotografii, ale przede wszystkim domu dla wielu gatunków zwierząt. Chociaż powiedzmy sobie szczerze: i tak wszyscy przyjeżdżają tu dla flamingów.

Casa Rossa Ximenes

Budynek Czerwonego Domu można zobaczyć w kilku filmach – na przykład w Co kryje miłość? (Manuale d’am3re) – filmie, którego organicznie wprost nie znoszę, chociaż bardzo mi się podobał duet Bellucci-De Niro. Akcja pierwszej części rozgrywa się właśnie w naszym ukochanym Castiglione, a Casa Ximenes występuje jako dom drugoplanowego bohatera opowieści. W rzeczywistości nikt tam nie mieszka. To muzeum poświęcone naturze Maremmy, które można zwiedzać.

Po obejrzeniu ekspozycji można wejść na taras widokowy. Widać stamtąd potężne rozlewiska dokoła. Natomiast trudno dostrzec gołym okiem FLAMINGI. Cóż mogę powiedzieć… Piter zostawił w wakacyjnym mieszkaniu teleobiektyw, więc wy ich też nie zobaczycie na zdjęciach…

Mogę wam dać słowo, że flamingi tam są, bo widzieliśmy je przez lornetki. Całe stada. Setki różowych flamingów na maremmiańskich rozlewiskach.

To wszystko razem jest niesamowite. Wchodzisz na teren rezerwatu, zostawiasz za sobą cywilizację i po prostu myślisz o tych flamingach, żabach, wilkach i Etruskach. Wystarczy, że się odwrócisz, a zobaczysz zamek na wzgórzu i miasto, zbudowane przed wiekami przez ludzi. Ale przez tę chwilę wędrujesz po krainie z przeszłości i zanurzasz się w świecie, którego nie ma.


Na koniec zwiedzania dowiedzieliśmy się, że organizowane są wycieczki tematyczne łodziami po rozlewisku. Można podpłynąć nieco bliżej do flamingów, wiecie… Więc chyba jeszcze tam wrócimy…

© 2023, Jo. All rights reserved.

4 Comments

Add Yours
  1. 3
    Quackie

    Ptaaaszkiiii!

    Ale nie wiem, czy mój zoom by sięgnął. Pewnie nie. No chyba żeby z łodzi.

    Zapisuję sobie w kajeciku miejsce!

    • 4
      Jo

      Oj jedź tam, jedź tam, jedź taaaam!!! I do Parco di Maremma! I weź łódkę! Może to nie Miami Vice, ale słowo ci daję: ONE TAM SĄ! Te flamingos. I w ogóle klimat niesamowity. I takie wyjęcie z rzeczywistości. I w ogóle!

      Tylko mewy słabsze niż w Gdyni. Zwłaszcza DŹWIĘKOWO.

Leave a Reply