Wymówka

Próbuję stworzyć jakiś neologizm z palca (paluszka – idąc przysłowiami) i wymówki, ale chyba główka mi również wysiadła i nic z tego nie będzie. Również, bo paluszek był pierwszy. Jakiś tydzień temu. Siedziałam sobie spokojnie i coś mi trzasnęło. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń życiowych postawiłam na żyłkę. No wiecie: że mi żyłka pękła, he he he, co w Łódzkiem oznacza stan silnego wzburzenia emocjonalnego (patrzcie udało mi się powstrzymać przez chyba nawet uzasadnionym w tym miejscu bluzgiem!). Rzecz jasna można polemizować, że niby jaka żyłka i wzburzenia na jaką okoliczność, ale jak wspomniałam: opinia wynikała z dotychczasowych doświadczeń. Tych mniej relaksacyjnych.

No bo teraz to ja tu mam emocjonalne SPA od jakiegoś czasu przecież.

Ale mijał czas i na rzeczonym palcu nie pojawiły się żadne oznaki pękniętej żyłki, więc nieco zgłupiałam. Bo każdy, kto doświadczył podobnego uczucia wie, że nie sposób pomylić go z jakimkolwiek innym. Ostry, szarpiący ból, który zapiera człowiekowi dech. No way. Nie da się.

Na dodatek palec nie bolał tak sobie, tylko w konkretnych sytuacjach. Jak się czymś przejechało po nim, dajmy na to ręcznikiem, rękawem czy rczymkolwiek. Jakby nerw znajdował się tuż pod skórą. Ewentualnie przy odchyleniu palca w prawo. Jakby naciągając ten palec. Rezultatem było uczucie urywania palca, chociaż nikt tego palca nie urywał.

I kiedy minął tydzień moich deklaracji, że spoko Piter, to minie, a ja zawyłam z bólu po raz kolejny i mąż mnie musiał karmić, bo samo pokrojenie jedzenia na talerzu już nie wystarczało, tenże mąż stracił cierpliwość i zawiózł mnie dzisiaj do lekarza.

Który to lekarz skierował mnie na RTG (ja się nie znam na medycynie, ale osobiście sugerowałabym raczej USG), wypisał receptę na silne leki przeciwbólowo-przeciwzapalne (których nawet nie wykupię, bo ich użycie wysłałoby mnie galopem na gastrologiczny ostry dyżur), a na info, że mam tocznia, zareagował dokładnie jak Donna na wiadomość, że Bill ma jacht „You have a boat?!” (Mamma Mia) i elegancko kazał mi spadać do reumatologa.

W związku z tym chyba mam fajrant. Nieco wymuszony, ale co poradzić. Niewiele mogę chwilowo zrobić. Znaczy od tygodnia. Prawą ręką, czyli jakby w ogóle. Bo ja jestem mocno spolaryzowana i lewą potrafię jedynie zapalić światło.

© 2023, Jo. All rights reserved.

4 Comments

Add Yours
  1. 1
    Piter

    Przykra sprawa. A nawet powiedziałbym bolesna jak cholera. Ale ciąg dalszy lekarzy konieczny, niestety. A chłopaki w domu będą ogarniać.

Leave a Reply