
Ależ się działo!
Jo:
Zacznijmy od tego, że pomny ubiegłorocznego spóźnienia, już w grudniu BlueBoy zarejestrował się jako wolontariusz w najbliższym sztabie WOŚP, czyli w swoim dawnym gimnazjum. Niezależnie od tego założył eSkarbonkę – tak, jak w poprzednich dwóch latach. I właściwie niewiele się z tą eSkarbonką działo, co nas nieco zasmucało, bo się rozpuściliśmy wynikami prawie sięgającymi trzech tysięcy z ubiegłych lat. Ale pomyślałam, że może to i dobrze, bo człowiek wraca do podstaw idei:
Nie ważne ile zbierzesz, ważny jest udział w tym wielkim wydarzeniu!
bo przecież każdy, nawet najmniejszy datek się liczy.
Zbiórka Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Nie dlatego, że biorę w nim udział od samego początku. Ani nie dlatego, że „sami korzystaliśmy ze sprzętu WOŚP, który uratował naszym dzieciom życie”. Na szczęście nigdy nie znaleźliśmy się w sytuacji, w której trzeba było ratować życie naszych dzieci. No chyba, że weźmiemy pod uwagę operację BlueBoya, ale prawdę mówiąc nie mam pojęcia, jaki i przez kogo finansowany sprzęt mają na bloku operacyjnym dziecięcej kardiologii w łódzkiej Matce Polce. Jest dla mnie ważna, bo pozwała uczyć moich autystycznie skupionych na sobie synów empatii. Dzięki niej mogę włączyć chłopaków w robienie czegoś dla innych ludzi. I pokazać im, że na nich i na ich problemach świat się nie kończy. Że są ludzie potrzebujący większego niż oni wsparcia i pomocy. To bardzo przywraca człowiekowi równowagę.
Wróćmy jednak do 32 Finału WOŚP.
Zadziwiająco nikt z osiedla nie odpowiedział na Jaśka zbiórkowy apel. Zawsze sąsiedzi brali udział w zbiórce, a w tym roku cisza… Dopiero później przyszło nam do głowy, że to może efekt ferii – większość osiedla jeszcze z nich nie wróciła! I faktycznie, wieczorem zaczęło się coś dziać, a my odetchnęliśmy z ulgą, że jednak dobro w ludziach nie umarło.
Nie chcieliśmy pchać się w tłumy, bo Jakub był w (delikatnie to ujmując) nie najlepszym nastroju, więc wybraliśmy spacery. Pierwszy zrobiliśmy razem na Błoniach Wilanowskich z Luną. Potem dziewczyny zostały w domu, a chłopaki ruszyli na Kabaty. A tam okazali się ratunkiem dla kilku zagubionych pań z pieskami, które chętnie by wrzuciły coś do skarbonki, ale „gdzie na tym odludziu spotkać kogoś z puszką, skoro wszyscy pojechali do Galerii, korzystając z handlowej niedzieli”. A tu proszę! BlueBoy i Jakub jak na zamówienie!







W sumie do puszki chłopcy zebrali 200 zł.
Tymczasem nasza eSkarbonka aż do popołudnia przedstawiała się mało rewolucyjnie. Ale kiedy tak siedzieliśmy z nosami spuszczonymi na kwintę, że słabo nam idzie, dotarło do nas, że przecież cztery lata temu, kiedy Ciocia Agnieszka swoją akcją na Bemowie uratowała nam wiarę w ludzi, zebraliśmy do puszki 1220zł, czyli… dokładnie tyle, ile mieliśmy teraz w eSkarbonce!!! Mało tego – ten wynik zgodnie uznaliśmy za niesamowity sukces! Rozpuściły nas pandemiczne wyniki, bo wtedy ludzie siedzieli w domu, nie było zbiórek ulicznych, więc i te eSkarbonki pękały w szwach, bo zastępowały w dużym stopniu uliczne!
I kiedy odetchnęliśmy z ulgą, że jednak nie ma wstydu w tym roku, posypały się wpłaty! Nic nie zmyślam!
Kiedy piszę ten post, mamy na koncie:

ten wpis ma dwóch autorów, chociaż WP takiej opcji nie przewiduje
BlueBoy:
Byłem z tatą i bratem na Kabatach z puszką WOŚP, w trakcie spaceru zahaczyliśmy szkołę podstawową im. Lindego (dawnej księgarni gdzie z mamą chodziliśmy i kupowaliśmy książki obok domu który kiedyś mieszkaliśmy), bo dowiedziałem się że tam będą łucznicy z mojego klubu Robin Hood. I faktycznie spotkałem tam Małego Johna i dwóch łuczników, którzy dorzucili się do puszki! To trochę dziwne, że twoja dawna ulubiona księgarnia jest teraz szkołą…
To był dobry pomysł z tym spacerem (moja ulubiona dzielnica od lat) bo wszyscy zbierali w Galeriach i pod sklepami. A my uratowaliśmy samotnych spacerowiczów 😉 .
W sztabie też spotkały mnie niespodzianki. Kiedy przyjechałem rano po puszkę nie zdążyłem wyjąć dokumentów i usłyszałem ,,Cześć Janek.” – poznała mnie szefowa sztabu. A wieczorem jak przyjechaliśmy się rozliczyć spotkałem dawną panią psycholog z gimnazjum! Byłem w szoku! Pani psycholog chyba też.
Ale co się działo z eSkarbonką! Nie uwierzycie! Ja też nie mogłem to uwierzyć, kolejne wpłaty wpadały co chwilę i jak już szedłem spać, to mieliśmy 2000 zł. A martwiłem się że z tej zbiórki nic nie będzie.
(Jezu! To pisanie jest wyczerpujące!)
Dziękujemy!
Bo przecież wiecie, że to WY zebraliście te pieniądze!
To WASZ sukces!
My tylko udostępniamy skarbonki!
(i potem cieszymy się z rezultatu zbiórki)
eSkarbonka BlueBoya
© 2024, Jo. All rights reserved.