Zaatakowały mnie dziś z rana dwa przekazy. Ot tak sobie wskoczyły do mojego telefonu podczas rutynowej porannej prasówki.
W zasadzie brzmiały podobnie.
Przestańcie używać argumentów: to przecież jest twój ojciec/twoja matka/twój brat/twoja siostra. Toxic is toxic. Bez względu na to, czy w rodzinie, czy poza nią. Masz prawo odejść od ludzi, którzy nieustannie cię krzywdzą.
Jeśli ktoś spieprzył bycie rodzicem, nie ma prawa przerzucać odpowiedzialności za rezultaty na dziecko. Powiedzmy to sobie otwarcie: dziecko nigdy nie jest winne – to dorośli ponoszą winę za nieprawidłowe relacje. A niewdzięczne dziecko jest zawsze (!) rezultatem popełnionych przez błędów.
Te błędy mają różne źródło. Wynikają z własnego wychowania, z doświadczeń, albo ich braku, z niewiedzy, z niewłaściwie pojmowanego rodzicielstwa. Czasem spowodowane są zaburzeniami osobowości rodzica lub jego chorobą. Ale nigdy nie są winą samego dziecka.
Pytanie brzmi: Ilu rodziców potrafi przyznać, że zawaliło? A ilu uważa, że zrobili wszystko, jak trzeba? Z podkreśleniem tego ostatniego. Bo na przykład nadmierna pobłażliwość czy wyręczanie dziecka we wszystkim i spełnianie jego zachcianek jest totalnie niewychowawcze, czego rezultaty zbiera po latach wielce zdziwiony niewdzięcznością potomka rodzic.
Rodzic i dziecko. Najbliższa więź, która czasami staje się najodleglejszą z możliwych.
© 2024, Jo. All rights reserved.