Tępaki

Siedzieliśmy z Madre w Rajskim Jadle (które teraz chyba nazywa się Rajskie Manu i z knajpy serwującej domowe obiady ewidentnie zmierza w kierunku lokalu haute cuisine) czekając na zamówione dania, kiedy przyszedł esemes od pani Sylwii. Pytała, czy Kuba byłby zainteresowany indywidualnymi zajęciami, bez grupy.

Na zadane pytanie Jakub odpowiedział z lekkim zdziwieniem (i trochę jakby łał ulgą), że owszem, chce. Indywidualne zajęcia bez grupy.

I po chwili olśniło najpierw mnie, a potem mojego nieco mniej lotnego męża.

Za każdym razem, kiedy jechaliśmy na zajęcia, Kuba wygłaszał w samochodzie litanię. Że joga, zajęcia indywidualne, jadę sam.

I my, skończone tępaki, nie rozumieliśmy przez pół roku, że należy to czytać w następujący sposób: „Owszem, joga mi się podoba i lubię tę gimnastykę. Pani Sylwia też jest w porzo. Natomiast zdecydowanie nie odpowiadają mi zajęcia w grupie i jeśli by to było możliwe wolałbym jeździć na jogę sam, na zajęcia indywidualne.”

Co się dziwić, że czasami puszczają mu nerwy? Tłumaczy jak komu mądremu, a starzy przez tyle miesięcy nie są w stanie załapać takiej prostej rzeczy.

© 2023, Jo. All rights reserved.

8 Comments

Add Yours
  1. 1
    Piter

    No, nie da się ukryć, nie błysnęliśmy w tym przypadku… I czasem rozwiązanie przychodzi z zewnątrz, dosyć niespodziewanie i zaskakująco.
    No i ile można w końcu się domyślać i zgadywać o co chodzi?

  2. 3
    jaerk1

    W takim przypadku tytuł notki być bardziej dosadny i brzmieć: tempaki:-)
    Ps. Powodzenia w ćwiczeniach.

  3. 5
    Marta uk

    Przy moich trzech tez często musiałam włączać trzeci zmysł żeby zrozumieć co kto chce.Przy Kubie to chyba trzeba by być jasnowidzem ,albo mieć translator z „Kubowego „na nasze.Ciekawa jestem jak się odnajdzie ,czy tylko o ten tłum ludzi mu chodzi.

    • 6
      Jo

      Wiesz, to nawet nie o tłum chodzi, bo ich tam było czterech (albo podobnie). Może być, że w ogóle ktoś. Albo, że konkretna osoba. Nie dowiesz się. Chyba, że przypadkiem – tak jak teraz.

  4. 7
    maradag

    Bo Szanowni Państwo chyba się ukierunkowali za bardzo… nie wiem dokładnie na co. Ale wydaje mi się, że Kuba jest samotnikiem bardziej i socjalizowanie go ,(ale słowo trudne), w grupie może go denerwować. Natomiast kontakty i działania indywidualne są chętnie podejmowane.
    Ja tam Kubę rozumiem. Dopiero na starość się dowiedziałam, że mam cząstkę autysty w sobie. I w sumie świat stał się łatwiejszy, bo nie boję się już… bać, czy zamykać we własnym światku.
    Życzę powodzenia w czytaniu między słowami Kuby ;-))

    • 8
      Jo

      O, no tak myślę, że Szanowna Pani go rozumie, może nawet lepiej, niż my. On lubi towarzystwo, ALE:

      – nie każde, a jeśli kogoś nie lubi, to tak na sto procent i nie potrafi tego odpuścić, panuje nad sobą, żeby od razu nie przyłożyć komuś, kto go wkurza, ale stara się go unikać – i to jest ogromny postęp, efekt wieeeeluuuu lat pracy

      – nawet jeśli lubi towarzystwo, to wystarcza mu obecność, nie musi nawiązywać żadnych interakcji – pamiętasz jak u Ciebie siedział na balkonie? my gadałyśmy w pokoju, BB i Piter dyskutowali z Kapitanem, a Kuba poszedł na balkon i takie uczestniczenie w spotkaniu całkowicie mu wystarczyło! (a teraz strasznie truje, kiedy pojedziemy do Holandii oglądać tulipany, ale to jakby oddzielny temat)

      Ogromnie się cieszę, że przypadkiem wyjaśniło się. Bo myślę sobie, jak Kubie musiało być ciężko: lubił jogę, nie mógł przebywać w grupie, nie potrafił powiedzieć, w czym problem – w końcu zrezygnował z jogi, ale nie był szczęśliwy, bo wylał dziecko z kąpielą i nadal nie umiał powiedzieć, o co chodzi…

      Uff…

Leave a Reply