Chciałoby się napisać, że nad Warszawą dziś wzeszło słońce. Ale nie wzeszło, jest tak samo szaro i ponuro, jak wczoraj. Natomiast z pewnością obudziliśmy się w kraju nowych opcji. Zaś co do tego słońca, to warto pamiętać, że zmiany wymagają czasu i pracy. Nie następują samoistnie, z dnia na dzień.
No właśnie, zmiany. Od pewnego czasu toczą się wokół mnie dyskusje na temat nieprzystosowania przepisów do życiowych potrzeb osób niepełnosprawnych. Jak wiecie: siedzę w tym temacie od wieków i napisałam wiele zdań o problemach rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi, opartych na własnym przykładzie, dlatego sądzę, że prędzej czy później znalazłby mnie ten nurt.
Póki co jestem zmęczona. Własnym zmęczeniem i zmęczeniem współrozmówców. Zwłaszcza kiedy na fali frustracji dokładnie wyjaśniają mi, na czym polega beznadzieja sytuacji dorosłych autystów po ukończeniu szkoły. Ja to wiem. Lepiej, niż bym chciała. Wiedzą to wszyscy „starzy” stażem rodzice niepełnosprawnych dzieci. Chciałabym, aby ktoś z naszych doświadczeń i wiedzy zrobił wreszcie użytek.
I mam nadzieję, że jak już opadną nagromadzone przez lata emocje, ruszy tworzenie konkretów. Bo bez konkretów i rozwiązań systemowych, trwalszych niż kadencje poszczególnych rządów, niczego tu nie zmienimy.
© 2023, Jo. All rights reserved.