
Zabiorę was dzisiaj na króciutki spacer, chociaż nie wiem, czy ten wpis nie powinien znaleźć się w oberżynowym ogrodzie.
Jest w Komorowie piękny dom, otoczony przecudnej urody ogrodem. Zarówno dom jak i ogród są uosobieniem moich marzeń (zaraz po nich znajduje się położona wśród winnic i cyprysów włoska villa, wyprzedzając skromny nadmorski domek z okiennicami w okolicach St. Trop – musicie przyznać, że skromność i minimalizm to moja natura…).
Raz w roku Chronos otwiera swój ogród dla zwiedzających. Bo raz w roku organizowana jest wyprzedaż ogrodowych ozdób ze strukturyzowanego piaskowca…
Jest to, proszę państwa, bajka, z której najchętniej nigdy bym nie wychodziła.
To ja może pokażę, o co mi chodzi?


Bluszcze, hortensje, fontanny, pergole, zegary słoneczne, posągi, strzyżone żywopłoty i podwieczorek na werandzie.
I ja zamierzam coś takiego mieć.
Na Ziemi Przodków.
Nie ma siły, która by mnie od tego odwiodła…
No chyba, że mi mąż zafunduje przeprowadzkę pod cyprysy albo na Côte d’Azur, w co szczerze wątpię.
Zresztą nostalgiczny dom w Tajemniczym Ogrodzie jest chyba jednak bardziej realny? Mimo wszystko…
PS.
Tak, mam nadzieję, że Piter to czyta.
© 2020 – 2023, Jo. All rights reserved.