Stolarz

TERAZ będzie o stolarzu.

Zamówiliśmy regały na dioramy. Jakieś pół roku temu. Dokładnie wymierzyliśmy wysokość, szerokość, głębokość, rozstaw półek. Bo musiały zmieścić się pod skosy, pasować do stojących obok biblioteczek oraz pomieścić istniejące dioramy z mieszkaniami lalek, pizzerią, kawiarnią i tak dalej.

No i nie mieściły.

Stolarnia, które je robiła, totalnie olała szczegóły zamówienia i zrobiła po swojemu. Na dodatek wewnętrzne półki były ucięte za krótko i ordynarnie dosztukowane. Że nie wspomnę o kolorze, o którym można powiedzieć wiele, tylko nie to, że pasował do któregokolwiek z brązów stojących na poddaszu mebli.

Jeśli ktoś zagląda na FB, to wie, że stolarnia odmówiła uwzględnienia reklamacji. A że niestety pośrednik zapłacił całą należność, bo bez tego nie chcieli mu wydać towaru, to wszelkie zastrzeżenia mogliśmy sobie wsadzić tam, „gdzie pan może pana majstra pocałować”.

I można tu miotać gromy, że nie odbiera się towaru bez sprawdzenia, a nas nie powinno [tu wulgaryzm] nic obchodzić i proszę to sobie zabrać, ale…

Pierwsze ale jest takie, że nasze protesty nie rozwiązują problemu, za to produkują gigantyczną dawkę ponadnormatywnego stresu, którego aktualnie powinnam za wszelką cenę (och, nie chcę być zbyt egzaltowana i używać określeń w rodzaju: za cenę życia) unikać. Poza tym szykuje nam się za chwilę impreza z okazji wyjątkowej rocznicy, na którą przyjeżdżają nocujący goście i ja muszę, po prostu muszę mieć tę górę ogarniętą, a dalsza walka ze stolarnią całkowicie to ogarnięcie wyklucza, możliwe że na długie miesiące.

Poza tym coś mi się przełączyło. Sądzę, że bezpiecznik. I zamiast spalić żywym spojrzeniem, znaczy płomieniem wszystkiego w zasięgu, ja po prostu zamarłam, a potem na zimno opracowałam plan.

Nasz stolarz przemaluje regały na brąz i dorobi porządne półki. I to jest ta lepsza część. Bo ta gorsza brzmi tak: zrobimy nowe dioramy. Tak, szkoda całej pracy i pieniędzy, ale taniej będzie zrobić nowe dioramy, niż nowe regały. A my, że przypomnę, jesteśmy pod taką kreską finansową, że nie jedziemy nigdzie na wakacje i musimy przesunąć wykańczanie domu na wsi. Bo pieprznął nam budżet z powodu mojej rehabilitacji, cyrku z okularami, oraz cudownego systemu podatkowo-zusowego w tym chorym kraju.

Z drugiej strony…

No dobra. Z drugiej strony konieczność zrobienia nowych dioram daje nowe możliwości… Muszę przemyśleć wątki. Zredukować liczbę postaci (bo nieco odjechałam, przyznaję bez bicia). Można wykorzystać dwuipółletnie doświadczenia i wyeliminować błędy, których nie dało się poprawić, bo trzeba by było rozwalać całą konstrukcję… Może z tego pożaru wyrośnie coś interesującego? Kto wie?


Wczoraj przyjechał pierwszy przemalowany regał. Jest brązowy. A ponieważ przyjechał tydzień później, niż niby miał, to nikt tu się nie nastawia na szybkie zrobienie porządku na poddaszu.

Jednym słowem: klasyka.

© 2024, Jo. All rights reserved.

5 Comments

Add Yours
  1. 1
    Quackie

    Amerykanie, osobliwie wojskowi, mają kilka takich skrótów, opisujących (brzydko) podobne sytuacje: SNAFU (Situation Normal, All Fucked Up) albo gorzej, FUBAR (Fucked Up Beyond All Recognition). Ten drugi skrócik to nawet trafił do tytułu serialu ze Schwarzeneggerem (2023). Tak mi się skojarzyło…

Leave a Reply