Czasami masz poczucie, że wreszcie wszystko się poukładało i możesz złapać oddech. Jaśka diagnozy w trakcie. Kuba dostał papiery na następny rok w ŚDS. Hydraulik podobno zrobił pierwszą część instalacji… Musisz tylko uzupełnić lawendę w ogródku i ogarnąć dom.
No i wtedy przychodzi taki dzień…
Korzystając z właśnie wypłaconej trzynastki, postanowiliśmy kupić Kubie część stroju na hipoterapię. Bo nie pamiętam, czy wspominałam, że wszedł do kolejnego projektu, na najbliższe trzy lata. A ponieważ kocha te konie, to uznaliśmy, że czas najwyższy zapewnić mu komfortowy strój. No dobra, niech będzie: i nieco szpanerski 😉
Umówiliśmy się, że skoro we wtorek po świętach nie ma jeszcze zajęć (bo ferie), to zamiast na padok pojedziemy do Decathlonu.
Zaproponowaliśmy BlueBoyowi, żeby pojechał z nami, bo jego stare buty stanowczo domagają się wymiany. Dość entuzjastycznie się zgodził. I kiedy wszystko mieliśmy zapięte w harmonogramie, przyszło przypomnienie, że właśnie na wtorek jesteśmy zapisani do fryzjerki. A chwilę później Jaśka olśniło, że idzie do kina na jakiś ważny film. No i ładnie spakowany plan diabli wzięli.
Primo: bo nie można Kubie zmieniać planu w planie. Od tego jest plan, żeby się go trzymać. No i chodzi o konie, więc to już w ogóle.
Secundo: Janek i to kino są nienegocjowalni. Bo idzie ze znajomymi (a on tak rzadko wychodzi ze znajomymi) i w dodatku na jakiś bardzo ważny rocznicowy film Star Wars. Nie pytajcie o szczegóły – ja utknęłam na informacji, że klony i szturmowcy to nie jest to samo. Tylko mojemu dziecku nie mówcie, bo straci resztę szacunku do matki.
Jak zaczęłam przekładać wizytę u fryzjerki, to myślałam, że mnie nasza Anastazja ukatrupi zdalnie, na odległość i przez telefon. I prawdę mówiąc jestem zdziwiona, że tak się nie stało.
Po czym Kuba wrócił z ośrodka dziwny jakiś i wiedziałam, że coś było. Faktycznie. Zdenerwował się na gimnastyce i zanim ktoś zdążył zareagować, zrzucił koleżance okulary. To była druga jego akcja, kiedy nie zapanował nad sobą. Niby dwie akcje w ciągu dwóch miesięcy, to nie jest dramat, ale niepokoi mnie to, że skierował agresję na inną osobę. I potem chodził wycofany, bo wiedział, że zrobił coś, czego nie wolno robić, ale co z tego? W takich sytuacjach (choć nie zdarzają się zbyt często) opada mi cała energia i życiowy entuzjazm, bo po prostu nie mam pojęcia, co robić. Ja z nim nie umiem pracować nad emocjami. A terapeuty nie mamy.
Nie mamy również asystenta. Niestety próby znalezienia kogoś przez byłego asystenta Kuby z klubu nie powiodły się, a Dominika skończyła poprzedni projekt i ponownie zostaliśmy bez wsparcia. Więc kiedy okazało się, że Piter musi popracować z biura, stanęliśmy przed problemem: jak Jakuba odebrać po zajęciach?
Pojadę tramwajem. Proste, prawda?
Półtorej godziny w jedną stronę. Razem ponad trzy.
I tu moje poświęcenie Matki Autysty jednak się rozbija. O realia.
© 2025, Jo. All rights reserved.