Nawet i mnie zdarza się wpaść w pułapkę własnych przekonań, chociaż niby wszystko mam dokładnie poukładane. Pierwszy z brzegu przykład? Kwestia wyboru.
Jak to ładnie wczoraj napisałam: wierzę, że każdy człowiek ma prawo do własnych wyborów. Zawsze. I bezwarunkowo. Oczywiście każdy wybór niesie ze sobą konsekwencje i powinniśmy być tego świadomi. To znaczy powinniśmy sobie zdawać sprawę, że nie żyjemy w próżni i wszystko, co robimy, wywołuje jakieś skutki. Część z nich możemy przewidzieć, część nie przyjdzie nam nawet do głowy. Wszystko to prawda. Rzecz w tym, że powinniśmy mieć świadomość tych metaforycznych poruszeń skrzydłami motyla, niekoniecznie w dżungli nad Amazonką.
I tu łapię się sama we własną pułapkę. Bo pierwsza kontra, jaka leci z automatu, brzmi jakoś tak:
OK, Jo – czyli według twojej teorii: sama podjęłaś decyzję o opiekowaniu się swoimi niepełnosprawnymi synami, o przebijaniu się z BlueBoyem przez szkołę, o nierozwodzeniu się z Piterem (a wcześniej o wyjściu za niego, bądź co bądź nikt cię do tego nie zmuszał, prawda?), przez te wszystkie lata utrzymywałaś kontakt z rodzicami, chociaż mogłaś po prostu ograniczyć się do świątecznych życzeń. Więc NIE MASZ PRAWA NARZEKAĆ!
TAD-DAM! POZAMIATANE!
No to teraz siedzę i zastanawiam się, jak z tego wybrnąć.
Czasami podejmuje się decyzje trudne. I to, że podjęliśmy je z własnej woli, wcale tej trudności nie umniejsza. Zastanawiam się, czy w czymkolwiek pomaga? Mawia się: „Nie miałem wyboru.” Ale czy faktycznie? Przecież uważam, że zawsze mamy wybór. To jak to jest?
I chyba jednak myślę, że nawet trudny wybór nadal jest wyborem. Ze wszystkimi jego konsekwencjami. Możesz dokonać innego. Ze wszystkimi jego konsekwencjami. Amen.
Tak, mogłam uznać, że opieka nad chłopakami jest ponad moje siły i znaleźć im ośrodek. Mogłam nie rezygnować z pracy i własnego życia. Znam ludzi, którzy tak właśnie by zrobili. Dla mnie moja rodzina jest absolutnym priorytetem, więc dokonałam innych wyborów i ponoszę ich konsekwencje. I drugi raz zrobiłabym tak samo, chociaż teraz już wiem, jakie są koszty takiej decyzji.
Ale mam prawo mówić o tym, co jest ciężkie, trudne i czasami ponad siły. Mimo, że to była moja decyzja.
© 2023, Jo. All rights reserved.