Wiecie, w jakim byłam szoku, kiedy przeczytałam (kiedyś tam dawno), że są kraje, w których kwiaty dla nauczyciela na koniec roku traktowane są jak ŁAPÓWKA???
Ja tam kwiatki nosiłam. Przez całą edukację. Najczęściej indywidualnie, ale zdarzyło się, że całą kasą zrzuciliśmy się na pokaźny bukiet, za który potem dostaliśmy od wychowawczyni opierdziel, że wracała do domu jak Jadwiga (bo rzecz się działa akurat z okazji Dnia Nauczyciela, nie zakończenia roku, ale zasada ta sama), a nie jak koledzy – nauczyciele, z naręczem kwiatów. I kontynuowałam ten zwyczaj, kiedy już będąc matką szkolnych dzieci, jeździłam na końce roku Paniczów. I w sumie nie wywoływało to u mnie żadnych refleksji, zwłaszcza łapówkowych, aż do czasu, kiedy zarządzenie przewodniczącej Trójki Klasowej nieco wbiło mnie w parkiet.
Otóż miesiąc przed imprezą zorganizowana został zbiórka na prezent dla wychowawczyni. Do wyboru były perfumy lub porcelana. I mną to wstrząsnęło, bo uznałam, że sprawy jednak poszły za daleko. A teraz czytam w Internecie o aktualnych koncepcjach w postaci voucherów do SPA i już w ogóle patrzę w ten ekran z narastającym zdumieniem.
Nauczyciel jest urzędnikiem państwowym, w wielu krajach, nie mam pewności, jak to jest w Polsce. Wykonuje swoją pracę. Pracę ciężką, bywa że niewdzięczną, którą sam wybrał – nikt go siłą nie zapędzał do stawiania czoła małoletnim. Kiedyś sama chciałam być nauczycielką. Polskiego. Jak moja Cara Prof z liceum. Nie wyszło, ale potem w życiowym bonusie dostałam całą edukację BlueBoya – od podstawówki, po liceum, we wszystkich przedmiotach i dodatkowo trybie specjalnym, więc trochę jakby jestem z branży. I jako (powiedzmy, że) nauczyciel, nie chciałabym otrzymać żadnych prezentów „które mają wyrazić wdzięczność uczniów, bo inaczej zabijemy w nich tę kiełkującą wrażliwość i zdolność doceniania drugiego człowieka”. Ja bym chciała, żeby moi uczniowie na co dzień mnie szanowali. Przygotowywali się do lekcji. Odrabiali prace zadane do domu. Nie bali się dyskutować i bronić swojego zdania. Byli otwarci – na wiedzę i na ludzi. Mieli własne pomysły. I szli w życie bogatsi o to, co mogłam im przekazać. A ten prezent rodzice mogą zafundować totalnie gratis, bez żadnych zrzutek. Jeśli tylko podejdą właściwie do wychowania własnych dzieci.
Opowiem wam jeszcze o najbardziej wzruszającym prezencie, jaki nam się przydarzył. Na zakończenie podstawówki Jakuba. Szkoły, która dla naszego syna była domem – chwilami ważniejszym od tego rodzinnego. A dla nas – miejscem, którego nie da się przecenić, z ludźmi, którym zawdzięczamy więcej, niż moglibyśmy wyrazić słowami. Na pożegnanie przygotowaliśmy Kuby Wychowawczyniom album ze zdjęciami z tych wszystkich wspólnych lat. Niespodziewanie okazało się, że one przygotowały dla nas zdjęcie Kuby z kolegami i Nauczycielkami. Wszyscy płakaliśmy, chociaż obiecywaliśmy sobie tego nie robić.
© 2023, Jo. All rights reserved.