Zawsze myślałam, że to proste: albo coś jest prawdziwe, albo nie. Tymczasem książka Lydii Pyne od pierwszych stron wprowadza zamęt w tym uporządkowanym postrzeganiu świata. I chociaż po jej lekturze nadal uważam, że prawdziwe, to prawdziwe, a fałszywe nigdy nigdy nim nie będzie (chociaż bez problemu zgodzę się na użycie słowa „oryginalne”), to przyznać muszę, że warto było spędzić kilka wieczorów w towarzystwie fałszywych (prawdziwych?) diamentów, Hiszpańskiego Fałszerza czy prawdziwej sztucznej paleolitycznej Jaskini Chauveta.
Zagmatwane? Przeczytaj książkę i sam oceń!
Prawdziwe fałszerstwa, Lydia Pyne, w tłumaczeniu Andrzeja Homańczyka
© 2022, Jo. All rights reserved.