Podstęp

Ha! Tu was mam!

Bo wcale nie będzie o polityce, wyborczych knuciach ani żadnych innych nieprawościach ułomnego rodzaju ludzkiego. Będzie o ZUPIE.

No może nie tylko o zupie, bo na kategorię podstępu łapie się w zasadzie wszystko.

Nie wiem, czy pozostali rodzice autystów też to zaliczają, ale u nas są Słowa Zakazane. Nikt nie wie, za co i dlaczego trafiają na indeks, ale wypowiedzenie ich grozi potężną awanturą i załamaniem nerwowym. Na przykład nie wolno użyć słowa wybierać w dowolnej odmianie i konfiguracji. „Co wybierasz?” jest pytaniem otwierającym bramy piekieł i konia z rzędem temu, kto odgadnie dlaczego. Nie używamy również polecenia posłuchaj ani popatrz. Z podobnych, ginących w mgle niejasności, powodów. Może nawet w ostrym cieniu mgły? Słowa Zakazane od czasu do czasu się zmieniają i na przykład coś, co do tej pory funkcjonowało bezproblemowo, staje się nagle zapalnikiem do bomby, a inne, lekkomyślnie wymsknięte, niespodziewanie nie wywołuje żadnej reakcji, chociaż jeszcze wczoraj za jego użycie groziła kara śmierci.

Nie inaczej rzecz ma się z kulinariami, chociaż tu trochę łatwiej zrozumieć przyczynę. Na przykład wysoko zabronione są nazwy: gołąbki, uszka i kopytka. Nop! Chyba, że zamiast obiadu chcecie mieć tornado. Nie polecam, zwłaszcza przy wigilijnym stole. O dziwo przechodzą gołąbki bez zawijania, ale już kopytka muszą być kluskami, a uszkapierożkami, chociaż nadal pozostają uszkami i kopytkami i wszyscy o tym wiedzą. I teraz mamy totalny absurd w postaci barszczyku. Ponieważ barszczyk, zwłaszcza wigilijny, stracił mandat do występowania na stole poza 24 grudnia. Zarówno jako potrawa, jak i nazwa. A ponieważ buraki są jednak zalecanym dla zdrowia warzywem (no i ile można wtryniać je w charakterze jarzynki do kotletów?), trzeba było użyć podstępu.

Podstęp polegał na zabieleniu barszczu i… podaniu go z ziemniakami jako barszcz lubelski

Dodam jedynie, że purée także znajduje się na indeksie, więc na bieżące potrzeby nazywamy je lubelskimi ziemniakami tłuczonymi broń Boże purée tylko takimi, jak robiła Babcia Halinka.


Nadal uważacie, że macie skomplikowaną codzienność?

© 2023, Jo. All rights reserved.

4 Comments

Add Yours
  1. 1
    Quackie

    No nie, jednak nie bardzo (mam skomplikowaną). Ale te nieodgadnione zmiany w funkcjonowaniu słów są, rzekłbym, niebezpieczne. Chyba bym tak nie umiał (w sensie jakbym się przyzwyczaił, że można mówić X, a nagle X stałoby się tabu, to być może przyjąłbym to bardzo nieżyczliwie. Tak, wiem, że tak się nie postępuje z osobami z SA.

    Poza tym w ogóle wydaje mi się, że goście – oczywiście ci, co chcą, zwłaszcza zaproszeni u Was do stołu – mogliby dostawać jakiś słowniczek, co jest aktualnie zakazane, a czego można używać i jakie są zamienniki. Chyba że to się za szybko zmienia?

    • 2
      Jo

      Pewnie, że są. Niebezpieczne. Nie myśl sobie. Znaczy MYŚL, ale i tak nie wymyślisz. Na szczęście dla gości JAŚNIEPANICZ jest bardzo wyrozumiały, nie zdarzyło się, żeby odpalił granatnik (Jezusienazareński, nie mam pojęcia skąd mi dzisiaj lecą takie skojarzenia… odreagowuję osiem lat, czy co?).

      Bardzo nieżyczliwie, mówisz? Hm. A niby skąd mam problemy ze zdrowiem? I w ogóle od lat powtarzam, że bycie rodzicem autysty to jak bycie detektywem. Slepym, głuchym i na polu minowy.

  2. 3
    Marta uk

    Podoba mi się to określenie „być detektywem,ślepym ,gluchym i na polu minowym”
    Dodatkowo o bardzo dobrej pamięci do nazw nie tylko tych zakazanych,o szybkiej reakcji w razie nadchodzącego zagrożenia .U nas dawniej tez trzeba było kombinowac bo klopsiki i buraki be,zmieniać kolor sosu,zabielac zupę.Wymyślać nazwy przyjazne byle było zjedzone.Ja Ci serdecznie współczuje to jest wyższa szkoła jazdy z gotowaniem i podaniem potraw.I pewnie jeszcze dla każdego co innego wg.humorów.A takie fajne dania pokazujesz aż slinka często leci na widok zdjęcia.

Leave a Reply