Moi goście byli przerażeni, kiedy dotarło do nich, że zostali zaproszeni na… resztkowego paja. Bo i faktycznie opis: „bierzesz resztki świątecznych pieczeni…” może nie brzmi zbyt zachęcająco. Pocieszała ich jedynie informacja, że robimy tego paja każdego roku od czternastu lat i BlueBoy nie wyobraża sobie, aby go nie było. Do tego stopnia, że drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia nazywa się u nas Dniem Paja, czyli: Pie Day.
Już po pierwszych kęsach sytuacja przy stole wyraźnie się zmieniła. Nie został ani kawałek. Zatem z czystym sumieniem podrzucam wam pomysł na wykorzystanie świątecznych resztek i zamienienie ich w coś absolutnie rewelacyjnego!
Potrzebna będzie porcja ciasta francuskiego (bardzo zachęcam do poszukania takiego z najprostszym składem: mąka, masło, sól i woda. Najbliższe ideału (bo jednak do robienia ciasta francuskiego jeszcze nie dojrzałam) jest mrożone ciasto FRoSTa (TO Z MASŁEM! bo jest jeszcze drugie z mnóstwem niepotrzebnych dodatków).
Oprócz ciasta potrzebujemy: resztek ze świątecznych pieczeni (łącznie z farszem do indyka, jeśli macie), 3-4 pory, paczka boczku pokrojonego w kostkę, trochę ugotowanych kasztanów (z pudełka lub puszki), gęsta śmietana (chociaż odkąd używam crème fraîche nie zamieniłabym jej na żadną inną), tymianek, sól i ewentualnie pieprz. Zresztą każdy doprawia według własnych upodobań, więc możecie dać, co się wam podoba.
Dalej jest równie prosto: podsmażasz boczek i pokrojone w plasterki pory na łyżce masła i oliwy. Dodajesz tymianek. Następnie pokruszone kasztany. Potem kawałki mięsa. Doprawiasz, dusisz chwilę, dodajesz śmietanę. Przekładasz farsz do ceramicznej brytfanki. Układasz na wierzchu ciasto (albo paski z ciasta – jak ci pasuje). Wstawiasz do piekarnika na pół godziny. Ucztujesz.
Na wszelki wypadek może jednak wrzucę bardziej uporządkowaną recepturę?
© 2022, Jo. All rights reserved.