Na zamkowym wzgórzu.

Górująca nad portowym Castiglione della Pescaia kościelna wieża jest (obok samego zamku) wizytówką tego miasteczka. Nie mogłam sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek oglądałam ją z bliska, więc pewnego dnia, korzystając z dobrej kondycji Jakuba, wybraliśmy się na spacer.

Początek był taki, jak zwykle: lody u Corradini, potem koło dawnej trafiki pod górę, przez bramę kościoła Santa Maria del Giglio, następnie upiornie stromą uliczką, wciśniętą między malownicze domy aż do obłędnego punktu widokowego na Piazza Solti. Ale tym razem nie poprzestaliśmy na podziwianiu panoramy Maremmy, tylko poszliśmy jeszcze wyżej.

Kościół San Giovanni Battista nie wygląda zbyt obiecująco. Prawdę mówiąc w ogóle nie przyciąga uwagi: ściana prawie bez okien i kamienne podwórko (bo raczej trudno to nazwać dziedzińcem). Wewnątrz oszczędny, idealnie wpisuje się w opowieść o prowadzących surowe życie rybakach. Zachwyciło mnie popołudniowe światło. BlueBoya raczej nie i przy pierwszej okazji czmychnął na zewnątrz, żeby skorzystać z kościelnego wi-fi.

Wracaliśmy uliczką prowadzącą wzdłuż murów zamku. Castello jest własnością prywatną (jasne, że zazdrościmy – w ogóle co za pytanie?), a prywatności właścicieli strzeże mur nie do pokonania. Ale widok na morze (między domkami) i uliczkę był bardzo przyjemny.

Nie było najgorzej 😉 Nasi synowie mają widoki generalnie w nosie, ale Piterowi i mnie bardzo się ten spacerek podobał. Na dodatek było cicho, pusto i jakoś tak nostalgicznie, co wyjątkowo dobrze zgrywało się z naszymi refleksjami związanymi z Castiglione sprzed lat.

© 2023, Jo. All rights reserved.

8 Comments

Add Yours
    • 2
      Jo

      Proszę bardzo! W przyszłym tygodniu zajrzymy (blogowo) do Maremmy 🙂

      Tak, ta pogoda za oknem działa dość zniechęcająco. Też mam jej dość.

  1. 3
    Jo

    Castiglione della Pescaia można obejrzeć w filmie Manuale d’am3re (Co kryje miłość) z 2011 roku, reż. Giovanni Veronesi. Rozgrywa się w nim spora część pierwszego epizodu. Ja tego filmu nie cierpię – zwłaszcza wspomnianej części pierwszej (dwie pozostałe są OK, a duet De Niro – Bellucci naprawdę jest świetny) ale wspominałam o nim dwa lata temu, kiedy robiłam „włoskie wakacje w domu” – może ktoś jeszcze pamięta?

    Mamy w nim sceny kręcone w miasteczku, zaglądamy do Castello (!) oraz bierzemy udział w filmowym oszustwie związanym z Casa Rossa Ximenes. Ale o tym w następnym wpisie…

    • 4
      Quackie

      Tego filmu nie kojarzę. Ale oglądaliśmy przedostatnio na Netfliksie duński(!) film „Toscana” (po prostu „Toskania”), kolejny scenariusz na ten sam temat, tym razem duński szef kuchni przeżywa (również sercowe) przygody tamże, krajobrazami wszakże byliśmy bardzo usatysfakcjonowani (i budynkami, i ujęciami jedzenia, etc.).

  2. 7
    Makówka

    Cóż ja mogę tu skomentować?
    Malowniczo, nostalgicznie…dobre do oglądania z pozycji osoby uziemionej w domu przez covid.

Leave a Reply