Majówka 2023

Jak tam wasze majówki? Udane?

Ja to się nawet nie zdziwiłam, że zachorowałam tuż przed majowym… no właśnie czym? Bo przecież nie weekendem, skoro w tym roku świętujemy niemal tydzień (a jeśli się weźmie dwa dni urlopu, to dziesięć dni). Normalnie nazwałoby się to majową przerwą albo świętem, ale u nas musi być weekend i już. Może zostańmy po prostu przy majówce, może być?

No więc ja osobiście majówek nie lubię. Bo na ogół cała rzecz rozbija się o dylemat, co będziemy rozpalać: grilla, czy kominek? Ale nie tylko o to chodzi. To znaczy w ogóle nie o to chodzi. Chodzi o tłumy i kasę.

Po pierwsze wszędzie jest pełno ludzi. Wyjście na ścieżkę pieszo-rowerową koło naszego osiedla grozi śmiercią pod rozpędzonymi rowerami lub kalectwem. No ewentualnie ostrym wkurwem, jeśli się zdąży na czas uskoczyć i wyplątać z psiej smyczy (pół biedy, jeśli własnej). Galerie handlowe przeżywają oblężenie (wiem, sprawdziliśmy, bo przecież May the 4th be with you – prawda? oraz promocje na zestawy Star Wars LEGO). Łazienki Królewskie chwalą się szesnastoma tysiącami odwiedzających pierwszego dnia majówki!!! Drogi wyjazdowe z miasta nie zachęcają (nawet jeśli się nie dusisz z powodu późno rozpoznanej alergii). No właśnie, wyjazd… Raz jeden, jedyny, wybraliśmy się na majówkę do Sopotu. Z Madre. Przeżycie nie do zapomnienia (głównie z powodu dzikich tłumów powoli sunących deptakiem wzdłuż morza). Ceny również. No więc jak to sobie wszystko zestawiliśmy, to doszliśmy z Piterem do wniosku, że nie reflektujemy. I zasadniczo jest to jeden z powodów robienia kurnika na Ziemi Przodków. Ale ponieważ w tym roku kurnik składa się z gołych ścian przykrytych dachem, to sami rozumiecie – przykucie do nebulizatora nawet mnie tak bardzo nie dobiło.

A jak wam mija majówka?

© 2023, Jo. All rights reserved.

17 Comments

Add Yours
  1. 1
    Quackie

    Bardzo udanie, tzn. byli przyjaciele i spędzaliśmy razem miło czas, m.in. na łonie przyrody (gdzie też sporo ludzi, ale do zniesienia). Niemniej dzisiaj już dzień pracy.

    • 2
      Jo

      O, to miło 🙂 My siedzimy w domu, chłopaki robią przejażdżki rowerowe, Piter mi szyje zasłonki do kamperka, kurna oszaleć można… Ale są też urozmaicenia… Raz pojechaliśmy na lody. Do Milanówka. W IKEI mieli kupę nowych miniaturowych roślin. Z plastiku. Life in plastic, it’s fantastic. Jezusmaria zwariowałam!!!

      • 11
        jaerk1

        Bo pies został w domu. Ze studentką z metropolii, która przyjechała na weekend majowy w ramach obowiązków (ślub koleżanki). A reszta pojechała tym razem bez czworonoga na krótki pobyt w okolice Karkonoszy. I tam nam do…lało deszczem na rowerach. Skrótowo zaliczona Hala Izerska – rowery, Czeski Raj – pieszo, Śnieżne Kotły – pieszo, wracając obejrzane Błękitne Jeziorko.
        Ps. A propos jedzenia – zakwaterowanie było w Zamecky Dvur. Nie wiem jak to przetłumaczyć – święto świni;-). Zjedliśmy knedliki z wołowiną…
        https://www.zameckydvurcernousy.cz/veprove-hody-28-30-4-2023/

          • 13
            jaerk1

            Wbrew pozorom bardzo dobre jedzenie tam mają. Stosunkowo niedrogo i smacznie. Szwagier miłośnik mięs zamówił golonkę i bardzo sobie chwalił. Śniadanie typowy szwedzki stół. Warto się zatrzymać przejazdem na nocleg (np. do hmm Włoch?)aby zwiedzić Czeski raj (godzina drogi). Polecam.

            • 14
              Jo

              Po drodze, to my raczej zatrzymujemy się w Grazu, bo to połowa trasy, ale może wybierzemy się kiedyś na wycieczkę 🙂

Leave a Reply