
Jeszcze przez kilka dni możecie obejrzeć na zamku lubelskim tę wystawę, do czego serdecznie zachęcam.
Sala ekspozycyjna została zamieniona w labirynt prosto z piramidy. Krętymi korytarzami wchodzimy do kolejnych komór, w których mieszczą się przedmioty wykorzystywane w religijnych praktykach, ale też w codziennym życiu. Może nie jest to zbiór imponujących rozmiarów, ale świadomość, że każdy z nich powstał kilka tysięcy lat temu, wzbudza pewien respekt. Podobnie jak sarkofag i mumia, którym oddano we władanie oddzielną „komnatę”.
Nie lubię robić zdjęć w muzeach i to chyba widać, ale kilka – tak z kronikarskiego obowiązku – pstryknęłam. Oto one:
Tym razem do naszej czwórki dołączył brat Pitera z żoną. Lubimy czasami robić takie rodzinne wycieczki 😉 To nasza druga na lubelskim zamku, ale z pewnością nie ostatnia. Skorzystaliśmy z audioprzewodnika – widać na zdjęciach Paniczów. Ja bym wolała ludzkiego, ale chłopakom wystarczyły nagrania.
Po oglądaniu lampek oliwnych i amuletów zrobiliśmy się głodni, ale o tym w następnym wpisie.
© 2023, Jo. All rights reserved.