Lalkowe historie

Jak wygląda moje uniwersum? W którą stronę poszłam? O czym są moje historyjki?

Dla wielu lalkowiczów lalkowe historyjki są odreagowaniem własnego życia. Bywa, że lalki prowadzą życie podobne do życia ich właścicieli, ale częściej są jakąś formą alterego. Wiele lalek otacza się luksusowymi markami, na jakie nie stać ich właścicielek, albo prowadzi bujne życie towarzysko-… no wiecie co… Ale są również wątki szczęśliwych rodzin, albo wspierających się społeczności i tu dam głowę, że jest to coś w rodzaju rekompensowania sobie własnych życiowych deficytów. Ja najchętniej śledzę profile z doskonałymi zdjęciami (czasami lepszymi, niż opowiadane nimi historie) albo kreujące opowieści ze świata fantastyki. I przyznam, że czasami nie mogę się doczekać dalszego ciągu 🙂

Mój lalkowy świat zaczął się od prostej historyjki Tiny, która przybyła do Wielkiego Miasta, żeby zrobić w nim karierę i ułożyć sobie życie. Raczej trudno doszukiwać się analogii do mojego życia matki dorosłych autystycznych synów, ale może gdyby gdzieś głęboko pogrzebać, można by było znaleźć jakieś związki z moim dawnym życiem, kiedy pracowałam w korpo i jeździłam do pracy na jedenastym piętrze wieżowca z widokiem na miasto. Na tym wszelkie podobieństwa się kończą. Moje lalki prowadzą zupełnie inne życie 😀

Ze skruchą przyznaję, że wpakowałam się w podbijanie ich statusu! Trochę mnie Key podpuściła 😀 I przez moment moje lalki były wschodzącymi gwiazdami mediów, wpływowymi prawnikami oraz członkami elity finansowej. Potem puknęłam się w głowę i teraz próbuję to odkręcić, co nie jest proste bez kasowania wątków i jakiegoś dramatycznego degradowania postaci 😀

Wątki

Moje lalkowe historie rozgrywają się w kilku miejscach: w Wielkim Mieście (wzorowanym na NYC), na angielskiej prowincji (wzorowanej na całej masie filmów, których akcja rozgrywa się na angielskiej prowincji i nic nie poradzę na to, że są to głównie kryminały…) oraz w wakacyjnej destynacji (jak ja nienawidzę tego słowa… no serio…), będącej połączeniem nadmorskiej Marina di Grosseto z bliżej nieokreślonym Rajem Pod Palmami. Nie szukajcie sensu. To Barbie World.

Wielkie Miasto

Wątki Wielkiego Miasta krążą wokół jego mieszkańców, przybyszów szukających sławy, perypetii osobistych i relacji rodzinnych. Głównymi bohaterami tego nurtu jest rodzeństwo. Wspomniana wcześniej Tina, jej siostra Róża i brat Robert.

Tina jest copywriterką marzącą o karierze pisarki, ewentualnie instagramerki. Róża zawsze chciała mieć małą kawiarenkę. Robert (prawnik) jego żona Marta (lekarka) i ich córki: Viola i Monika (ulubienica BlueBoya) prowadzą spokojne, rozsądne życie.

Na dalszym planie mamy Maxa i Alexa – braci Marty, muzyków próbujących się wybić i ich menadżerkę Mię.

Kolejne postacie, to: Rita (błyskawiczna kariera prezenterki TV po pewnym przypadkowym ekskluzywnym materiale), Kate (specjalistka TMC i joginka), Chantal (francuska fryzjerka) i pojawiająca się czasem w dalszym planie Murzynka z Pieskiem o imieniu Choco.

Angielska prowincja

Tu główną postacią jest Lilian. Żona Arthura i matka Toma, Luny i Daisy. Stara rodzina, mnóstwo lokalnych patronatów. Arthur hoduje konie wyścigowe. Lilian jest w radzie nadzorczej szkoły. Tom najchętniej rzuciłby szkołę i zajął się końmi. Bliźniaczki się nudzą.

Do domu Lilian, jak grom z jasnego nieba, spadła jej siostra Iris. Lata całe mieszkała w Paryżu i była dość rozpuszczoną bogatą żoną. Podczas jednych wakacji dowiedziała się, że jej mąż został aresztowany pod zarzutem handlu bronią. Jej świat się zawalił. Wróciła do rodzinnego domu i ściągnęła z paryskiej szkoły z internatem swoje dzieci: Rona i Fleur. Teraz wszyscy próbują jakoś ułożyć sobie życie na nowo.

W ściąganiu dzieci i załatwianiu innych przykrych spraw miał jej pomóc rodzinny prawnik, Pan Branson, ale gdzieś zniknął, wysyłając w zastępstwie swojego syna Roberta (patrz: Wielkie Miasto). Pan Branson pojawi się później ze swoją żoną Lucille.

Jack to wspólnik Arthura. Oraz… dawny wielbiciel Iris, co otwiera nowe perspektywy wątkowe. Jest wdowcem, mieszka z córką, Ivy, która po śmierci matki wychowywała się z dziećmi Lilian. Taka lokalna klika 😉 do której należy też właściciel miejscowej gazety Alan (pierwotnie miał być pastorem, ale mu odpuściłam) i jego żona, Lady Agatha, autorka kryminałów (skąd mi się to wzięło… naprawdę nie mam pojęcia…).

Lady Agatha jest matką chrzestną Dziewczyny W Kamperze

Kamper Giny

Pewnego dnia Gina rzuciła miasto w cholerę i zamieszkała ze swoim psem, JRT, w kamperze. Jest tłumaczką i lektorką z kilku języków, przyjaźni się z Tiną i Mariną (razem studiowały). Ostatni rok spędziła na angielskiej prowincji 😉 biorąc zastępstwo w szkole Lilian.

Dolce Vita

Nie wiem, czy taka dolce, bo Papa Luigi – właściciel lokalnej restauracji, wiecznie ma problemy. A to ze znikającą żoną Stellą, a to z córkami: Mariną i Giorgią… Syn Mario, świetny fotograf, też nie oszczędza ojca…

Luigi z Giorgią i jej chłopakiem prowadzą restaurację, Marina z matką – mały hotel. Mario miota się między spokojem rezerwatu flamingów, swoją dziewczyną Tiną, a światem celebrytów, do którego trafił w wyniku wielkiego przypadku.

Celebrytki

Celebrytkami, które nagle pojawiły się w restauracji Luigiego, są siostry Eliot. Ten wątek dopiero się rozwinie.


To tak z grubsza. Są jeszcze dwa wątki poboczne. Wiedźmy (które totalnie leżą odłogiem, chociaż ich historia bardzo fajnie się zaczęła) oraz Steffi. Bo kiedy przez kilka miesięcy nie miałam dostępu do moich lalek – po awarii wodnej, przerzuciłam się na tanie lalki Steffi. Głównie dlatego, że byłam na głodzie, ale oficjalnie: bo chciałam udowodnić, że można robić fajne historie z tańszymi lalkami. Steffi mi się ulokowała na wsi i zupełnie niechcący uzupełniła wątek z Lilian… No i sami widzicie, że moje lalki żyją własnym życiem i nie zawsze mam na nie wpływ!

Historie te mnie zajmują wystarczająco, żebym nie zawracała sobie głowy resztą świata. Fakt, w większości przypadków dalszy ciąg story pojawia się sam, bo ja mam bujną wyobraźnię, ale bywa, że stoję i czekam na wenę. No i wtedy można mnie dopaść 😀

Ale to tylko jedna połowa lalkowego hobby. W drugiej są: problemy z właściwymi ubraniami – bo powiedzmy sobie szczerze: firmowa garderoba lalek jest tragiczna i do niczego mi się nie nadaje. Meble – tu jest jeszcze gorzej niż z ciuchami. Dioramy. Widok z okien. Akcesoria. Body swap – bo z lalką bez artykulacji możesz sobie guzik zrobić, więc trzeba czasem zrobić transplantację ze sztywnej lalki na MTM. Włosy… Jezu, jakie niektóre lalki mają wkurzające fryzury… Upadające lalki podczas robienia zdjęć. Problem z właściwym kadrowaniem, a potem z obcinaniem przez IG fotografii, przez co część wylatuje i mamy efekt, jak w zdjęciach Pitera, który zawsze obcina nogi. Albo na przykład z końmi. Ja jestem ciekawa, czy ci geniusze z Mattela kiedykolwiek widzieli konia??? Konia, nie kuca! I dlaczego tak mało jest moldów Kena? No w sumie miał rację w filmie, że go dyskryminują!!!

I chyba wreszcie powinnam napisać, co myślę o filmie Barbie. Bo zbyt długo się wstrzymywałam.

To wszystko z nudów, wysoki sądzie…

Jeśli zastanawiacie się, gdzie jest to moje lalkowe universum, to proszę: https://www.instagram.com/lalki_lalki/ . Tylko uprzedzam: nie oczekujcie rozrywki wysokich lotów. To są proste historie i amatorskie zdjęcia.

Żeby nie było, że nie ostrzegałam.

© 2024, Jo. All rights reserved.

Leave a Reply