Dom na wsi. Résumé.

Krótkie przypomnienie, jak to z domem na Ziemi Przodków było.

Budowa domu (nawet letniskowego), kiedy nie ma się na nią kompletnie żadnych pieniędzy, jest dość ciekawym doświadczeniem. Niektórzy nazwą to szaleństwem, inni – wyzwaniem. Dla mnie to po prostu kwintesencja Rutyny i Chaosu.

Sytuacja startowa jest taka, że mamy jedynie silną potrzebę urządzenia sobie wreszcie letniska. I żadnych na to środków finansowych.

DZIAŁKA

W wyniku różnych rodzinnych wydarzeń Piter dostał od swojego Ojca kawałek ziemi po Dziadku. Stąd Ziemia Przodków.

Lokalizacja mało wakacyjna, bo ani morze, ani góry. Żadnego jeziora ani nawet rzeczki. Ot – kawałek pola na lubelskiej wsi. Ale tam właśnie mój mąż spędzał w dzieciństwie wakacje. Tam nie jesteśmy miastowymi „z warszawki”, tylko powróconymi na łono rodziny (chociaż z tym łonem i rodziną to też ciekawa historia). A bez sentymentalnych wtrąceń: działkę mieliśmy za darmo.

ZMIANY KONCEPCJI

Zniechęcił nas dojazd. A dokładniej: cztery godziny, które pewnego razu wracając od Dziadków spędziliśmy w korku do Warszawy.

Mniej więcej w tym czasie Tatui kupił siedlisko pod Radomiem, więc nieco bliżej. Miał plany „przejęcia” okolicy i zorganizowania tam wakacyjnej wioski dla znajomych i rodziny. Mąż kupił mi przeliczeniowy hektar ziemi i przez następne lata stale robiliśmy jakieś plany i projekty, sadziliśmy drzewka, a nawet doprowadziliśmy wodę. Bawiliśmy się tak kilka ładnych lat. Nic z tego nie wyszło. Ostatecznym gwoździem do trumny letniska na Polu Chwastów było kupno Kompaktowego Szeregowca na Błoniach Wilanowskich. Musieliśmy wybrać: wakacyjny dom na wsi, albo dom do mieszkania na stałe w Warszawie. Wybór był retoryczny.


Pięć lat po przeprowadzce do Kompaktowego Szeregowca pojechaliśmy odwiedzić pole po dziadku. I kiedy tak szliśmy po tym polu, te prawie pół kilometra przed siebie, poczułam taki nieprawdopodobny spokój. Oj no wiecie, że ja jestem wiedźma. I dotarło do mnie, że nie mogło nam wyjść nigdzie indziej, bo letnisko musimy zrobić właśnie TUTAJ.

OGRODZENIE

Po kilkuletnich doświadczeniach z nieudanymi próbami zagospodarowania Pola Chwastów koło siedliska Tatui i Faretty wiedzieliśmy, że najpierw trzeba postawić ogrodzenie. Z różnych względów, ale głównie z powodu psa. Bo dzieci już nam zdążyły wyrosnąć na tyle, że raczej przestało nam grozić ich niekontrolowane pójście w świat. Teraz ciężko ruszyć Paniczów z leżaka…

Na siatkę – najprostszą i najtańszą, dostaliśmy pieniądze do Mamy Pitera (chociaż jakby patrzeć na to na timeline (czyli za przeproszeniem tajmlajnie), to ciężko by było znaleźć powiązanie.

Mieliśmy więc ogrodzone półtora tysiąca metrów pustego pola. Resztę zostawiliśmy w dzierżawie sąsiadowi, który ma na wszystko oko.

GAZEBO

Siedzenie pod gołym niebem w towarzystwie piekącego słońca nie jest najlepszą opcją spędzania czasu dla kogoś z toczniem.

Sprzedałam to nieszczęsne Pole Chwastów pod Radomiem. Kupiliśmy „łatwe do samodzielnego zmontowania” gazebo w OBI.

Jak postawić drewnianą altankę na polu bez prądu?

Po pierwsze: dzwoni się po brata, też inżyniera. Brat ma przewagę w postaci akumulatorowej wiertarko-wkrętarki wypożyczanej z pracy.
Po drugie: modli się, żeby nie padało.
Po trzecie: stawia się tę altankę w dwa kolejne weekendy, budząc niekłamany podziw małżonki.

Przysięgam, jeśli wiedziałabym, że to wymaga tyle zachodu, przygotowań i pracy – nadal nie mielibyśmy cienia na tym polu.

W skrócie wyglądało to tak:

PROJEKT

Zaczęliśmy oglądać domki letniskowe. Drewniane. Piter nie chciał drewnianego, ale można w nich było zobaczyć, ile da się upchać na trzydziestu pięciu metrach kwadratowych.

Jak się domyślacie: moje genialne, latami pielęgnowane i dopracowywane w szczegółach pomysły na dom na wsi, nadawały się wyłącznie do sentymentalnego albumu, bo po zakupie na dożywotni kredyt domu w Warszawie, musielibyśmy rozbić bank, żeby sobie na któryś z nich pozwolić. W grę wchodził jedynie jakiś najmniejszy domek na zgłoszenie, budowany oszczędnościowo według gotowego projektu.

Taki projekt znaleźliśmy na Allegro i do tej pory nie wiem, dlaczego tam, a nie na przykład w Muratorze. Ale to był etap, na którym zgadzałam się na każdą propozycję mojego męża, byle tylko coś zrobić. Cokolwiek.

Prosty, tani domek gospodarczy. Pokój, aneks kuchenny i łazienka.


Podczas COVIDowych lockdownów zyskaliśmy absolutną pewność, że jeśli chcemy przeżyć, musimy wreszcie zrobić to letnisko. Piter twierdzi, że on przekonał się już wcześniej – kiedy odkrył, że jest ono ceną za względne szczęście rodzinne. Postanowiliśmy przeznaczyć na budowę to, co zostało ze sprzedaży Pola Chwastów i zrobić tyle, ile się da. A potem (zapewne latami) wykańczać i urządzać. Nawet jeśli uda nam się osiągnąć jedynie stan wiecznej prowizorki, pozwalający schronić się gdzieś przed pogodą i skorzystać z toalety, bez noclegu.


Zanim ekipa budowlana przystąpiła do pracy, zmarł Ojciec Pitera. Mama odeszła kilka lat wcześniej. Zostawili po sobie skromny spadek, który postanowiliśmy przeznaczyć na domek na Ziemi Przodków. A przynajmniej na tyle, ile uda się za nie zrobić. Rodzicom spodobałby się ten pomysł. Ziemię Piter dostał od Ojca, ale to Mama była mózgiem całej akcji. Cieszyliby się wiedząc, że ich pieniądze przyczyniły się do zapuszczenia przez nas korzeni na rodzinnej ziemi.

ciąg dalszy nastąpi

© 2022 – 2023, Jo. All rights reserved.

5 Comments

Add Yours
  1. 3
    Piter

    Faktycznie, wiele mieliśmy podejść pod ten dom na wsi i wiele zmian z różnych powodów. Jak to w życiu, czasem decyduje przypadek, los, czy co tam innego. Ja się cieszę, że po tylu zawirowaniach w końcu budujemy wakacyjny domek. Mając go na pewno łatwiej będzie nam się zdecydoać na przyjazd na ziemię przodków i spędzenie tam czasu.
    I te krążące 20-30 bocianów nad nami w dniu podpisania umowy – to musiał być znak. Ale, że ja nie wiedźmin, to nie wiem czego znak.

  2. 5
    Krzysztof Leon Eliasz Jakub (kley)

    to już jest kawał dobrej historii, bo prawdziwej, raz pod górkę a następnie z górki na pazurki i tak aż do skutku, a przede wszystkim bardzo pouczającej – bowiem nie warto się poddawać a i owoc sukcesu lepiej smakuje

Leave a Reply