***

Nie potrafię pisać INACZEJ. Rutyna i Chaos tak wrosły w moją rzeczywistość, że cała reszta jest tylko tłem. Można przestawić akcenty albo zmienić ustawienie obiektywu, ale to i tak będzie ta sama historia.

Nie umiem wyskakiwać ludziom z lodówki, śmietnika i torby z zakupami. Wolę być rzadkim gościem, niż namolnym akwizytorem. Zaliczyłam kilka ładnych kursów „influencerowych”, przez pewien czas robiłam wszystko, co wypisano na liście „Jak osiągnąć sukces w Internecie?”. Śledziłam zasięgi i sprawdzałam, w jakich godzinach jest najwięcej wejść. Pilnowałam tematyki, byłam sumienna i regularna. Po trzech miesiącach odechciało mi się pisania czegokolwiek.

Pasja czy profesja?

Czasami trzeba wybrać.

Mój problem polega na tym, że całe życie słyszałam, że coś muszę osiągnąć. A cokolwiek osiągałam – okazywało się niewystarczające. Więc szukałam kolejnych obszarów, w których mogłabym się wykazać. Udowodnić, że nie jestem nikim.

I już mi się nie chce.

Nie chce mi się udowadniać. Zasługiwać. Walczyć.

Bo to wszystko NIE MA SENSU.

Najmniejszego.

© 2023, Jo. All rights reserved.

10 Comments

Add Yours
  1. 1
    Quackie

    Być może nie ma sensu zarobkowego.

    Poza tym ma sens, jeżeli przyjmiesz, że tę garstkę obchodzi to, co piszesz.

    Ale oczywiście wszystko w miarę sił, chęci i środków. I natchnienia.

    • 2
      Jo

      Och, Quacku, oczywiście, że przyjmę 🙂 I wcale nie zamierzam porzucać blogowania. Porzucam jedynie założenia, którym ulegałam przez ostatnie dwa – trzy lata. Że z tego MUSI wyjść coś więcej, niż hobby. Bo wszyscy mi tu (w realu) suszyli głowę, że powinnam się zająć czymś POWAŻNYM. NA SERIO. Przestać wisieć NA UTRZYMANIU MĘŻA. I w ogóle zaistnieć, bo przecież mnie tu nie ma i w ogóle. No i to właśnie wszystko postanowiłam wypierniczyć w kosmos i zobaczyć, co z tego wypierniczenia zostanie.

      Natomiast pisać będę, pewnie do śmierci, czyli jak mój kolega Paweł Nowak przypomina przy każdych życzeniach urodzinowych: a to już niedługo, ale PO SWOJEMU. I dla tych kilku osób, co tu z życzliwością zaglądają.

      No.

  2. 3
    Marta uk

    No i bardzo dobrze ze bedziesz pisać i być sobą.Na to czekamy.Te wielkie zasięgi ,obiecane gigantyczne zarobki ,te wszystkie kursy w internetach,pranie mózgu w korpo i pseudo doradców to wielkie g…To oni tylko na naiwnych wielka kasę zarabiają.Dobre ,madre i ciekawe blogi i filmiki maja male zasięgi niestety.Te durne o glupotach,prostackie biją rekordy.Takie denne czasy nastały ze tylko chlam się sprzedaje ,a mądrość i wiedza ,hobby zanika.
    Wiesz ze jak się cale życie słucha ze to co robisz to ciągle za malo i źle i nie ma sensu bo jesteś nikim w ich oczach /rodziców,dziadków,nauczycieli lub męża/ robi z człowieka najczęściej kobiety osobę bez własnej wartości nie wierzącą w jakikolwiek sukces.Bardzo nad tym ubolewam i nie wiem dlaczego nam tak podcinali skrzydła zamiast wspierać i dodawać otuchy..
    Ja Ciebie podziwiam za tak wielki wkład pracy i uczucia w swoich synów.
    To ze jeszcze masz ochotę o tym pisać i prowadzić blogi,robić zdjęcia i ze to wszystko umiesz zrobić.I robisz sama.Piszesz o bardzo trudnych sprawach a to nie jest popularne bo dalej pokutuje głupi pogląd o pewnych chorobach i się to ukrywa.Myślę ze wielu osobom pomoglas zrozumieć i poznać problem z autyzmem.Ciekawie pisalas o podróżach,smaczne potrawy i ładne zdjęcia ich pokazujesz.No na prawdę uwierz w siebie.
    A powiedzenie ze siedzisz w domu i nic nie robisz i wisisz na mężu doprowadza mnie do szału.Kiedyś wyjechałam sama na dwa! tygodnie nad morze żeby udowodnić i żeby zrozumieli i docenili.Nie gniewaj się ze tyle napisała ,ale musialam.Pozdrawiam xxx

    • 4
      Jo

      Dzięki, Marto, za te słowa. Ja MUSIAŁAM zrobić te wszystkie rzeczy, żeby się dowiedzieć, przekonać i wyciągnąć własne wnioski. I dobrze w sumie, że to zrobiłam, bo dowiedziałam się nie tylko jak działają social media 😉 ale i czegoś o sobie, a ta wiedza nie ma ceny. I na przykład teraz mogę spokojnie i na własnych warunkach pisać blogi hobbystycznie, dla przyjemności. Co właśnie zamierzam robić.

  3. 5
    Jo

    Ja to sobie dokładnie przemyślałam. I bardzo dziękuję za komentarze Marcie. Jaerkowi, Quackiemu i Tetrykowi – dały mi sporo do zastanowienia się. Jak zauważyliście: wcześniejsze komentarze zniknęły wraz z zawartością Rutyny, ale nie z mojej pamięci.

    Będzie tak: zostaje Oberżyna i Rutyna Chaosu. Ale Rutyna bez treści, które zmuszałyby mnie do zamykania dostępu hasłem. Czyli mamy taki trochę jakby kompromis, ale myślę, że to dobre rozwiązanie. Na treści bardziej osobiste mam pewien pomysł, ale na razie się wykluwa, więc dajmy mu trochę czasu.

    Te zmiany oznaczają likwidację wszystkich pozostałych blogów i przeniesienie ich zawartości tu, do Rutyny. Mam nadzieję, że to przeżyjecie… Zresztą nigdy nie obiecywałam, że nie będę żadnych dziwnych ruchów blogowych robić – najwyżej, że się POSTARAM 😀

    To chyba wszystko. Jakby co, to przypominam jedynie, że komentarze są moderowane i mogą się od razu nie pojawić (chyba, że zatwierdziłam jakiś wcześniejszy – wtedy leci z automatu).

    Uściski.
    Jo.

    DZIĘKUJĘ

    • 7
      Jo

      Dziękuję 🙂

      Na razie przerzucam tu opowieści z podróży (dawniej: voyager.oberzyna.pl). Przy okazji znalazłam zagubione relacje z Roermond (ale nie wszystkie, więc muszę uzupełnić). Potem postaram się przerzucić zawartość Simple Pleasures i już lajfstajlik będzie kompletny.

      A nad TAMTYM się pracuje…

  4. 8
    jaerk1

    Cześć. Jak leci? Będzie dobrze jak nie będzie przymusu.
    Pozdrawiam:-) [i tak już za dużo słów napisałem]
    Ps. Fajny blog.

  5. 10
    Jo

    Tak się jeszcze nad tym pop-chłamem zastanawiałam. I nie chcę używać takiego kuszącego argumentu, że „byleco” się sprzedaje lepiej, niż rzeczy trudne i ambitne. Bo to takie zbyt pretensjonalne tłumaczenie braku własnych sukcesów.
    Myślę, że po prostu ludzie kupują rozrywkę, dodatkowo napisaną językiem, jakim oni sami się posługują. Więc jeśli większość społeczeństwa funkcjonuje na poziomie łatwego skeczu, nie ma co się dziwić, że trudniejsze formy przekazu nie są rozchwytywane. Że nie wspomnę o tematach, które prędzej nas zdołują, niż wywołają uśmiech. I nie ma co się obrażać, bo nigdzie większość społeczeństwa nie jest stylistyczno-intelektualną elitą. Bez jaj (że pardon-le-mot). A rozrywka ma bawić, a nie wpędzać w kulturowe kompleksy.

Leave a Reply