Cześć wszystkim, tu Janek. Wygląda na to że to ja będę teraz pisał na blogu. Nie chciałbym żeby to co tej pory robiliśmy poszło na marne. A poza tym muszę ćwiczyć swoje umiejętności komunikacyjne. Mam nadzieję że będziecie tu zaglądać.
No to do dzieła!
Wystawa immersyjna Chopin romantyczny
Na 30 września mieliśmy zupełnie inne plany, ale ta pogoda niestety nam je pokrzyżowała i zamiast na wycieczkę to pojechaliśmy na wystawę o Chopinie.
Często bywamy na wystawach multimedialnych. Lubimy ten rodzaj sztuki, bo czujemy się jakbyśmy byli w środku niej. Ogromne wrażenie zrobiły na nas wystawy: Van Gogh, Leonardo da Vinci, Klimt i Mucha. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o Chopinie.
Owszem były fajne fragmenty, ale generalnie ta wystawa była dość nudna. Mama mówi że brakowało jej dynamiki i w ogóle wyglądała jak prezentacja gimnazjalisty na zakończenie semestru. W sumie to się z tym zgadzam. Najbardziej podobała nam się sala z okularami VR, to była prawdziwa jazda bez trzymanki, po prostu jakbym był w kosmosie.
To była jedyna atrakcja i tym razem nie kupowaliśmy żadnych pamiątek.
Dlaczego ta wystawa była nudna? Już wam mówię.
W pierwszej sali był życiorys Chopina. Bardzo wolno zmieniały się slajdy, nawet Kuba który wolno czyta był znudzony i myślałem że zaraz zaśnie. Poza tym były błędy gramatyczne w tekście. W drugiej sali też był życiorys Chopina, tylko inne fragmenty. Natomiast nie było na czym usiąść. Trzecia sala była ok, jak się dotknęło ściany to zmieniały się obrazy. Potem mamy główną salę i nie wiem co mam o tym napisać. Bo niektóre fragmenty pokazu były w porządku i nawet ciekawe. Ale większość była beznadziejna i nie wiem gdzie oni widzieli tego romantycznego Chopina. A w ogóle jakbym był zagranicy to nie miałbym pojęcia o co chodziło z tym fortepianem. Więc jeżeli Chopin jest taki międzynarodowym tematem to ktoś tu nie odrobił lekcji przygotowując prezentacji.
Reszta dnia też nie poszła nam najlepiej. W ogóle ten dzień nie był dla nas dobry. Szkoda, bo to była 25 rocznica ślubu moich rodziców.
P.S. tort od Pana Lodowego był dla nas jedyną pociechą, ale to trochę mało.
© 2025, Jan Piotrowicz. All rights reserved.