Tak w ogóle, to powinien sam robić te prezentacje.
Miał pracę zaliczeniową z przyrody: napisać artykuł. Nie bądźmy śmieszni…
Poprosił nauczycielkę, żeby mu ten artykuł zamieniła na prezentacje. Dokładnie: 6 krótkich prezentacji, bo było sześć tematów do wyboru.
No OK: matka mu podyktowała, co ma powiedzieć nauczycielce, jak uzasadnić prośbę i co zaproponować w zamian. Naprawdę ktoś miał tu jakieś wątpliwości? Really???
No więc powinien sam zrobić te prezentacje.
A w ogóle najłatwiej by było, gdybym mu to po prostu podyktowała.
Ale nie. No przecież ja mam kurwa MISJĘ.
Nadambitna jestem
Bo sobie wymyśliłam, będzie z trzynaście lat temu, że ja go czegoś NAUCZĘ.
Że ja się tak zbiorę w sobie, że mu WYTŁUMACZĘ. I on ZAŁAPIE o co chodzi.
No to siedzę od godziny i rzeźbię w ekologii w dobie pandemii.
Było by o wiele łatwiej, gdybym mu to po prostu podyktowała.
I zdecydowanie SZYBCIEJ.
© 2020, Jo.. All rights reserved.