Teoretycznie powinniśmy mieć kupę forsy, bo przecież nigdzie nie wychodzimy, a i zakupy robimy jakieś takie dziwnie oszczędnościowe… Dziwi mnie to nieco, bo kryzys jeszcze nas nie dopadł, a my tylko ziemniaki i cebula, chociaż mógłby być (teoretycznie) szampan i kawior… Myślę, że udzieliła nam się jakaś taka depresyjna obsesja nadciągającego kataklizmu…
Zatem moglibyśmy ten kawior, a przynajmniej Martini Prosecco, a tu w kasie dziwnie pusto. I ja pytam: why??? Butów nie kupuję, bo na cholerę mi buty, jak w domu siedzę. Torebki mi się znudziły. Do fryzjera nie chodzimy. Kawiarni nie widzieliśmy od miesiąca. Wraz z moimi nieudanymi urodzinami minęła okazja na jakieś brylanty. A sezon ogrodniczy wolałabym przemilczeć.
Dlaczego zatem nie mamy pieniędzy???
Bo kupiliśmy czajnik. I kosz na śmieci.
Że mogliśmy tańsze?
No mogliśmy. Ale ja przecież jestem
Bezwstydną Burżujką
Zapomnieliście?!?
Ej! 10 lat gwarancji! Wasz śmietnik też tak ma??? Wiedziałam, że amwayowskie nożyczki mi się przydadzą! Et voilà! Tak, wiem że mam obskurne ściany. Nie patrzymy na ściany tylko na kosz!!!
Nie sądziłam, że AŻ TAK ze mną źle…
© 2020, Jo.. All rights reserved.